niedziela, 12 lipca 2015

Ani słowa

                                              ROZDZIAŁ 8


         Kierował się do jednej z opuszczonych sal, mocno trzymając ją za rękę. Dziewczyna wyrywała się i płakała, ale na nic jej to było.
  – Przestań się szarpać, bo będzie jeszcze gorzej – Powiedział przez zaciśnięte zęby.
 – Puszczaj mnie! Czy ty nie rozumiesz, że mnie to boli!
 – Ma cię boleć! Jesteś beznadziejna!
 – Ja nic złego nie zrobiłam! Mam tego dość, słyszysz?
 – Naprawdę? Trzeba było mi powiedzieć wcześniej. W takim razie, zaraz wyślę sowę do pewnej osoby, która zajmie się twoimi rodzicami – w oczach Rona, było coś takiego, co przeraziło Hermionę nie na żarty. Wiedziała, że chłopak nie żartuje, i że przez jej słowa mogą ucierpieć jej rodzice.
 – Nie, proszę, nie! Nie rób im krzywdy.
 – To bądź grzeczna! Dopiero wróciliśmy do Hogwartu, a ty już mnie zdradzasz?! – Patrzył jej prosto w oczy, i zastanawiał się co zrobić, by zapamiętała tą rozmowę na długo.
 – Co? Ja, zdradzam? Ron, ja nigdy…
 – Przestań! Widziałem Cię z Malfoyem!
 – My tylko pilnowaliśmy uczniów! Zwariowałeś? – Hermiona próbowała się tłumaczyć, ale doskonale wiedziała, że nic jej to nie da. Ron uronił sobie, że go zdradza, i nic nie mogło go powstrzymać od zemsty.
 – Kłamiesz! Mnie nie wolno kłamać! Wbij to sobie do tej twojej głowy! – Ron nie wytrzymał, i uderzył ją w brzuch. Dziewczyna złapała się za bolące miejsce i osunęła się na podłogę. Ból był tak silny, że po chwili straciła przytomność.


                                                                 ***


           Spryt i ambicja – Powiedział szybko Malfoy, i wszedł do pokoju wspólnego ślizgonów. Zauważył, że wszyscy patrzą na niego jakoś dziwnie. Wzruszył ramionami i skierował się do swojego dormitorium. Otworzył drzwi i zaniemówił. Blaise siedział na swoim łóżku i pił Ognistą, natomiast na łóżku Dracona, spała mopsica.
 – Co tu się do cholery dzieje?! Co ona tu robi? – Draco krzyknął na tyle głośno, że Pansy momentalnie się obudziła.
 – Nareszcie jesteś! Tak długo na ciebie czekałam! – Parkinson wyskoczyła z łóżka i podbiegła w stronę Malfoya. Chciała się do niego przytulić, ale chłopak szybko ją odepchnął.
 – Upadła na głowę, Parkinson?! Czego ty ode mnie chcesz?! Chyba dałem ci jasno do zrozumienia, że masz się ode mnie odczepić? Jeśli nie, to robię to teraz! Odczep się ode mnie! – Draco był naprawdę wściekły. Mopsica cały czas nie dawała mu spokoju, a on sam, miał jej powyżej uszu. Teraz patrzył, jak dziewczyna próbuje na siłę się rozpłakać. W ogóle jej to nie wychodziło. Draco spojrzał na Zabiniego, który nucił sobie pod nosem jakąś przyśpiewkę i kołysa się na łóżku.
 – Zabini, otrząśnij się! Mamy sprawę do załatwienia – Przyjaciel spojrzał na niego spode łba, ale grzecznie wstał i zaczął doprowadzać się do porządku – A ty, uspokój się i wracaj do siebie. Nie chcę już nigdy więcej widzieć cię w moim dormitorium! Jak będę miał jakąś sprawę do ciebie, to sam się zgłoszę.– Parkinson wybiegła z dormitorium głośno płacząc, ale Malfoy nic sobie z tego nie robił. Miał ważniejsze sprawy do załatwienia.
 – Co jest, Smoku? – Blaise patrzył jak Malfoy siada na swoim łóżku i czeka na kumpla
 – Pośpiesz się, powiem ci po drodze.
 – Czy ty za każdym razem, po powrocie ze spotkania z Granger, będziesz taki wkurzony? – Zabini wyszczerzył białe zęby do przyjaciela.
 – Tym razem to nie ona mnie tak zdenerwowała. Wkładaj gacie, i idziemy! – Rzucił w niego spodniami i wyszedł z dormitorium. Po paru chwilach, Blaise go dogonił. Gdy szli już korytarzem na szóstym piętrze, Zabini w końcu się odezwał
 – Powiesz mi w końcu, o co chodzi?
 – Musimy dać do myślenia Weasleyowi.
 – Rudemu? A niby co on takiego zrobił?
 – Zaraz zobaczysz – odrzekł i otworzył drzwi, jednej z sal. Widok jaki ukazał się ich oczom zupełnie zmroził im krew w żyłach.


                                                           ***


       – Co jest? Wstawaj! Podobno nic złego nie zrobiłaś! – Ron stał nad nią, i szturchał butem jej nogę. Hermiona leżała na podłodze, nie mając siły ani ochoty do tego by się ruszyć. Wiedziała, że jeśli nikt jej teraz nie uratuje, to najprawdopodobniej umrze. Wszystko ją bolało. Czuła, jak krew spływa jej po twarzy. Po tym jak straciła przytomność, Ron „próbował” ją docucić uderzeniami w twarz. Zastanawiała się, co było gorsze… magiczne tortury jakie zafundowała jej Bellatriks, czy może silna pięść Rona. Właśnie dochodziła do wniosku, że to Ron sprawiał jej większy ból, gdy nagle drzwi się otworzyły i zobaczyła dwie postacie. Jednak, wzrok powoli odmawiał jej posłuszeństwa, i nie rozpoznała, kim są jej wybawiciele. Jedyne co jeszcze zdążyła usłyszeć to podniesiony głos jakiegoś chłopaka
    – Co ty jej zrobiłeś, do cholery!!! – Potem nie było już nic…


                                                                   ***


       Powoli otwierała oczy, które nie były przyzwyczajone do tak ostrego światła. Zaczęła gwałtownie mrugać, by przyzwyczaić się do jasności.
 – Och, dzięki Bogu się obudziłaś! Już myśleliśmy, że nie ma dla ciebie ratunku dziewczyno! – Szkolna pielęgniarka stała nad łóżkiem Hermiony, i żywo gestykulowała.
 – Co się stało? – Dziewczyna ostatnie co pamiętała to silne uderzenie w brzuch
 – Jak to co? Zostałaś bardzo poważnie pobita! Nic nie pamiętasz?
 – Nic, kompletnie nic. Jak ja tu trafiłam? – Hermiona próbowała wstać ale ból, który poczuła gdy się poruszyła, był nie do zniesienia.
 – Leż. Nie wolno Ci wstawać. Przyniosło cię tutaj dwóch ślizgonów, Zabini i Malfoy, o ile się nie mylę – Hermiona patrzyła na panią Pomfrey jak na wariatkę.  Nie możliwym było to, że jej odwieczni wrogowie ją uratowali.
 – Musiała się pani pomylić, na pewno ktoś inny mi pomógł.
 – Przecież wiem co mówię. No, teraz szybko wypij ten eliksir regenerujący i śpij. Myślę, że później przyjdzie do ciebie profesor McGonagall. Strasznie się przejęła, tym co się stało – Pani Pomfrey wyszła do swojego gabinetu, mrucząc coś pod nosem o chuliganach.
        Hermiona wypiła cały eliksir i lekko się skrzywiła, bo był naprawdę obrzydliwy. Później, powoli się położyła i zaczęła dotykać brzucha, twarzy i głowy. Zauważyła, że na głowie ma bandaż, a na twarzy kilka plastrów. Doznała kolejnego wstrząsu, kiedy podwinęła swoją koszulkę i zobaczyła wielkie siniaki na brzuchu.  Nie wierzyła, że Ron doprowadził ją do takiego stanu. Owszem, był brutalny, ale nigdy nie pozwolił jej, by znalazła się w szpitalu. Co więc musiało się stać, że dziewczyna tutaj wylądowała, i kto jej pomógł? Zastanawiała się też, co stało się z Ronem? Miała nadzieję, że nie wpadł w tarapaty… nie martwiła się o niego, ale o swoich rodziców. Wolała nie myśleć o tym, w jaki szał musiał wpaść jej chłopak, kiedy ktoś go nakrył, na tym co jej robił.
     Delikatnie odwróciła się na bok i wpatrywała się w drzwi. Kilka kropel łez wypłynęło z jej oczu. Tak strasznie się bała o swoich rodziców, i o samą siebie, a na dodatek, była z tym wszystkim sama jak palec. Nikomu nie mogła nic powiedzieć, bo domyślała się, jakby się to mogło skończyć. Nagle do okna zastukała malutka i czarna sówka. Hermiona ostrożnie wstała z łóżka, niemiłosiernie się przy tym krzywiąc. Bolał ją każdy milimetr ciała. Otworzyła okno, a sówka upuściła malutki zwitek papieru na jej łóżko, i wyleciała ze Skrzydła szpitalnego.  Dziewczyna z powrotem położyła się na swoim łóżku, i wzięła pergamin do ręki. Od razu rozpoznała pismo

  Ani słowa.
  R.

    Po przeczytaniu tego zdania, literki zaczęły znikać, aż w końcu, Hermiona trzymała w ręce czystą kartkę. Serce biło tak głośno i szybko, że była pewna, że pielęgniarka je słyszy.


                                                               ***


       – Panie Malfoy, i panie Zabini! Proszę się natychmiast uspokoić! – McGonagall próbowała zapanować nad dwoma Ślizgonami, którzy chodzili po jej gabinecie zdenerwowani, cały czas się przekrzykując.
 – Pani profesor, ten Weasley zaatakował Granger! Jak mamy się uspokoić! Widzieliśmy to! – Zabini, pochylił się nad nauczycielką, opierając ręce na jej biurku.
 – Nie mogę być tego pewna, dopóki panna Granger się nie obudzi. Mam nadzieję, że ona wskaże sprawcę. Do tego czasu, nie macie prawa oskarżać Weasleya o taką zbrodnię!
 – Czy pani nie rozumie, że my to widzieliśmy na własne oczy? Odprowadzałem Granger po naszym patrolu! Wtedy go spotkaliśmy i zaciągnął ją do tej sali! Pobiegłem po Zabiniego i tam wróciliśmy! Weasley powinien zostać wywalony na zbity pysk! – Malfoy nie miał cierpliwości. Od kilku godzin siedział w gabinecie McGonagall, i w kółko opowiadał jej to samo.
 – Panie Malfoy, proszę uważać na słowa! Nie życzę sobie takiego słownictwa, w mojej obecności.
 – Przepraszam, ja tylko próbuję pani uświadomić co Weasley zrobił! On ją po prostu bije!
 – Chciałabym wam przypomnieć, że Ronald Weasley to chłopak, który pomógł Potterowi w zabicie Voldemorta! Nie wydaje mi się, by taki człowiek, był zdolny do brutalnego pobicia własnej dziewczyny.
 – To niech się Pani zacznie wydawać! – Wykrzyknął Blaise, waląc pięścią w stół. Nie rozumiał, dlaczego opiekunka Gryffindoru nie chce im uwierzyć. Zastanawiał się, czy to nie dlatego, że oboje byli byłymi śmierciożercami.
 – Nie tym tonem, młody człowieku! Proponuje, abyśmy się wszyscy uspokoili! Niczego się nie dowiemy, dopóki panna Granger nie odzyska przytomności – w momencie, kiedy skończyła mówić, w jej kominku ukazała się głowa pani Pomfrey
 – Minerwo, dziewczyna przed chwilą się obudziła, ale chyba nic nie pamięta…


                                                             ***


       – Jeśli się tylko czegoś dowiem, to na pewno się do was zgłoszę. A teraz proszę wrócić do swojego dormitorium – Minerwa, próbowała zagrodzić drogę, dwóm ślizgonom, którzy próbowali się dostać razem z nią do skrzydła szpitalnego 
 – Ta sprawa również nas dotyczy! To my ją znaleźliśmy, pani profesor – Zabini był tak wściekły, że z trudem powstrzymywał się, żeby po prostu nie przepchnąć nauczycielki.
 – I jestem wam za to naprawdę wdzięczna, pewnie tak samo jak panna Granger. Ale teraz chcę zostać z nią sama! Dziewczyna za dużo przeszła i potrzebuje spokoju. A teraz proszę się rozejść, albo w końcu wlepię wam szlaban! – McGonagall powoli traciła cierpliwość
 – Obiecuje pani, że jak się tylko czegoś dowie, to nas o tym poinformuje? – Malfoy patrzył na nauczycielkę przenikliwym wzrokiem
 – Jeśli was to będzie dotyczyć, to tak. Poinformuję
 – Ale nas ta sprawa dotyczy, do cholery!
 – Blaise Zabini! Czy ty koniecznie chcesz dostać szlaban? Panie Malfoy, proszę zaprowadzić kolegę do dormitorium i tam czekać. Nie chcę was na razie widzieć. – McGonagall zamknęła im drzwi przed nosem.
 – Jasna cholera! Co za głupia baba! – Blaise dostał szału. Miał ochotę rozwalić pół szkoły. Mieli siedzieć bezczynnie, podczas gdy nauczycielka będzie przesłuchiwać Granger.
 – Uspokój się, Diable. Co mogliśmy, to zrobiliśmy – Malfoy odwrócił się na pięcie i skierował w stronę lochów.
 – Czyś ty kompletnie zwariował? Masz zamiar to tak zostawić? Przecież widziałeś co Rudy wyprawiał z Granger! Nie możemy o tym zapomnieć.
 – Nie mam zamiaru o tym zapominać, kretynie! Ale pomyśl przez chwilę… teraz nic już tutaj nie zdziałamy, musimy poczekać, aż Granger wyjdzie ze szpitala, po za tym, jeśli zaczniemy robić ruch na całą szkołę, to prędzej czy później, ktoś doniesie o tym mojemu ojcu. Zdajesz sobie sprawę, jakby się to dla mnie skończyło, gdyby wiedział kogo uratowałem kilka godzin temu?! – Zabini musiał przyznać rację Malfoyowi. Faktycznie, nie mogli sobie pozwolić na to, by ktoś zauważył, że zajmują się Gryfonką. Blaise pokiwał głową, i razem ruszyli do pokoju wspólnego. Przez całą drogę już żaden z nich się nie odezwał.
     Oboje mieli przed oczami widok, jaki zastali po wejściu do klasy: prawie skatowaną Granger, i wściekłego Weasleya, który bił ją na oślep.


                                                                  ***


       – Jak się czujesz? – McGonagall siedziała obok łóżka Hermiony, i uważnie ją obserwowała.
 – Już lepiej, dziękuję. Pani Pomfrey ma naprawdę skuteczne eliksiry – Dziewczyna uśmiechnęła się blado do nauczycielki. Doskonale wiedziała, po co jej wychowawczyni tutaj przyszła. Była przygotowana na taką rozmowę.
 – Musi mnie pani posłuchać, panno Granger – Minerwa najwyraźniej sama nie wiedziała jak zacząć rozmowę. Hermiona postanowiła, że jej w tym pomoże.
 – Doskonale wiem, o co chce mnie pani zapytać, pani profesor. Ja jednak niczego nie pamiętam. Nie wiem jak to się stało.
 – Pan Malfoy twierdzi, że poszła pani, z panem Weasleyem do jednej z opuszczonych klas?
 – I tak było. Rozmawialiśmy chwilę, a później Ron poszedł jeszcze coś załatwić, a ja miałam wrócić sama do wieży.
 – I nic więcej nie pamiętasz? Granger, to co się stało, to nie błahostka. Ktoś chciał ci zrobić krzywdę  – McGonagall patrzyła na dziewczynę, ale nie potrafiła wyczytać z jej twarzy nic, co mogłoby pomóc.
 – Nie, pani Profesor. Ja naprawdę nic więcej nie pamiętam – Hermiona odwróciła głowę w drugą stronę. Czuła, że jest już na granicy, i że jeśli nauczycielka teraz nie odpuści, to najprawdopodobniej, dziewczyna pęknie i przyzna się do wszystkiego.
 – Dobrze, w takim razie odpoczywaj. Gdybyś sobie jednak coś przypomniała, to proszę, zgłoś się do mnie.
 – Dziękuję, pani profesor. Jednak wydaje mi się, że nic więcej sobie nie przypomnę – Nauczycielka zatrzymała się na te słowa. Brzmiały tak, jak gdyby Granger, doskonale wiedziała co zaszło.
Minerwa miała coraz większe przeczucie, że za tym faktycznie może stać Ronald Weasley. Jedyne co teraz mogła zrobić, to czekać, aż dziewczyna się przyzna, a także bacznie obserwować Weasleya.


                                                                 ***


         Tydzień później, Hermiona wyszła ze szpitala. Po siniakach, zadrapaniach, a także po bólu jaki odczuwała, nie było już śladu. W trakcie tego tygodnia odwiedziło ją mnóstwo osób. Zatroskani Ginny i Harry, wypytywali co się stało, kilka razy była też u niej Luna, która zauważyła, że Hermiona nie chce rozmawiać o wypadku, więc rozmawiały o lekcjach, uczniach i nauczycielach. Luna podzieliła się z nią także kilkoma ciekawostkami o gnomach, o których czytała w „Żonglerze”.       Najczęściej jednak odwiedzał ją Ron. Chłopak chciał się upewnić, że dziewczyna nie piśnie słówka, o tym co zaszło. Powiedział jej, że McGonagall a także Malfoy i Zabini uważnie go obserwują. Dziewczyna była zalękniona, dlatego zgadzała się ze wszystkim co postanowił jej chłopak, między innymi, kazał jej iść po wyjściu ze szpitala do McGonagall, której miała powiedzieć, że to Malfoy ją pobił.
     Hermiona gdy usłyszała o tym pomyśle, była przerażona. Po tym, co blondyn dla niej zrobił, nie chciała wyrządzić mu tak wielkiej krzywdy. Prosiła Rona, by nie musiała tego robić, ale on był nie ugięty. Twierdził, że jeśli dziewczyna tego nie zrobi, to jest to równoznaczne z tym, że go zdradza.
     Dlatego też, gdy Hermiona doszła do siebie, po tygodniowym pobycie w szpitalu, pierwsze co zrobiła, to skierowała się w stronę gabinetu McGonagall. Nie widziała innego wyjścia, musiała to zrobić dla dobra swoich rodziców. Przypomniało jej się, jak w czwarty dzień jej pobytu w szpitalu, Ronald pokazał jej kopertę, w której były zdjęcia jej rodziców. Od razu rozpoznała, że zdjęcia te, są robione z ukrycia, a więc Weasley musiał wynająć kogoś, kto specjalnie dla niego, obserwował jej rodzinę.
      Przypominając sobie o tym zdarzeniu, cichutko zapukała do drzwi. Po chwili usłyszała pozwolenie na wejście do gabinetu.
 – Witam, panno Granger, wszystko w porządku? – Hermiona pokiwała głową. Była cała blada i zdenerwowana.
 – Pani profesor, ja… przypomniałam sobie, kto mnie wtedy zaatakował – Profesor McGonagall przestała przerzucać kartki, którymi do tej pory była zajęta, i spojrzała uważnie na uczennice.
 – A więc słucham, panno Granger
 – Malfoy… to Malfoy mnie wtedy pobił – Dziewczyna zobaczyła, jak oczy nauczycielki robią się coraz większe.
 – Czy jesteś pewna, tego co mówisz? – Wyszeptała, patrząc na dziewczynę
 – Tak, pani profesor. Jestem pewna na sto procent. – Dziewczyna odpowiedziała równie cicho.

15 komentarzy:

  1. wszystkie rozdziały przeczytałam wczoraj za jednym wdechem, cholernie bardzo spodobała mi się ta historia! mam nadzieję, że zapał Ci nie zmaleje, ani nie stracisz weny, bo bardzo chciałabym poznać jej zakończenie. i nie mogę doczekać się następnego rozdziału, pnij naprzód!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Strasznie Ci dziękuję! Twoje słowa sprawiły, że się uśmiecham :) Cieszę się, że odważyłaś się napisać własną opinię :*
      Pozdrawiam :*

      Usuń
  2. Łaał..Weszłam dopiero dzisiaj, bo myślałam, że rozdział ukaże się 13.. A tu patrzę i już jest! :) Jeju jeju jeju!! Jestem pod wrażeniem *-* Zakochałam się w tym rozdziale!! Tylko tyle mogę powiedzieć na obecną chwilę .. KIEDY KOLEJNA CZĘŚĆ?????? Nie mg się doczekać :D Całusy M.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że rozdział się tak podoba :) szczerze mówiąc, nie spodziewałam się tego...
      Planuję kolejną część dodać po jutrze :) Zobaczymy czy mi się uda.
      Ściskam mocno :*

      Usuń
  3. Pff poprzedni komentarz sie nie dodał ;-; A więc... WRESZCIE WRESZCIE WRESZCIE!! Aaa czekałam na ten moment!! Muszę ten rozdział przeczytać jeszcze raz i wtedy trochę ochłonę :D Ale końcówka jest jedną wielką zagadką. Hermiona w co Ty się pakujesz?! Przesyłam duużo weny /J.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na prawdę aż tak Ci się spodobało? W takim razie, cóż mogę powiedzieć... dziękuję, bardzo dziękuję :*
      Całusy :*

      Usuń
  4. Przepraszam, że komentuję tak późno ale miałam problem z laptopem :( Co do rozdziału to jestem zachwycona!! Ta scena jak Draco z Diabłem zobaczyli Rona bijącego Hermionę,, Awwww :3 Więcej proszę! :D Pozdrawiam Neomi :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło mi, że tak myślisz :* Więcej będzie na pewno!
      Dziękuję, że komentujesz!
      Pozdrawiam :*

      Usuń
    2. Dzisiaj rozdział??

      Usuń
    3. Rozdział pojawi się dopiero jutro późnym wieczorem, ewentualnie w piątek :)

      Usuń
  5. Ajajajaj czy możemy spodziewać się rozdziału dzisiaj? :) Już nie mogę się doczekć! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozdział właśnie się pisze, ale nie mogę obiecać, że pojawi się dzisiaj :*
      Jakoś nie mam weny, ale cały czas próbuje!

      Usuń
  6. Wydaje mi sie ,że to jeden z fajniejszych rozdziałów :) Tak trzymaj :D Pozdrawiam ,H <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, dziękuję, dziękuję!! Dziękuję Ci za każdy komentarz, za każde ciepłe słowo, i za to, że trafiłaś na mojego bloga :* Mam nadzieję, że zostaniesz ze mną na dłużej.
      Całuję :*

      Usuń
  7. 47 yrs old Analyst Programmer Leland Nye, hailing from Erin enjoys watching movies like Americano and Lacemaking. Took a trip to Redwood National and State Parks and drives a Prizm. spojrz na to teraz

    OdpowiedzUsuń