Tak jak obiecałam, kolejny rozdział! Pisałam go prawie cały dzień, by zdążyć na czas. Liczę, że Wam się spodoba. Niczego nie obiecuję, ale może uda mi się jeszcze dzisiaj dodać kolejny rozdział.
Miłego czytania :*
Marysia
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
ROZDZIAŁ 7
Po lekcjach, Luna udała się do
pokoju wspólnego i usiadła w jednym z foteli. Było to jej ulubione miejsce, w
którym zazwyczaj oddawała się czytaniu „Żonglera”, lub po prostu rozmyślała o
życiu. Wśród Krukonów, uważana była za zwykłą dziwaczkę, chociaż nikt nie
powiedział jej tego prosto w oczy, Luna nie była głupia, i wdziała te wszystkie
krzywe spojrzenia skierowane prosto na nią. Blondwłosa dziewczyna zdawała sobie
sprawę, że prawdziwych przyjaciół ma w Gryffindorze. To dzięki Harremu,
Hermionie i Ronowi, Lovegood poznała co to prawdziwa przyjaźń i oddanie. Do tej
pory była niezmiernie wdzięczna Potterowi za uwolnienie jej z domu Malfoyów.
Gdyby nie on i Weasley, pewnie byłoby już po niej.
Właśnie rozmyślała nad tym, co by było gdyby jednak Zgredek nie zdołał ich uwolnić z domu Malfoyów, kiedy przypomniała sobie o dzisiejszej rozmowie z Hermioną. Mama Luny, zawsze powtarzała jej, by prowadząc z kimś rozmowę, próbować odgadnąć myśli rozmówcy. Twierdziła, że żaden człowiek nie jest do końca szczery, i że zawsze ma coś do ukrycia. Luna doskonale wiedziała, że jej matka była wspaniałą i mądrą czarownicą, dlatego teraz próbowała przeanalizować swoją rozmowę z Gryfonką. Krukonka doskonale widziała strach w oczach Hermiony, gdy Luna ośmieliła się powiedzieć o nieszczerych uczuciach brązowowłosej dziewczyny do Rona. Była pewna, że Hermiona go nie kocha. Luna zastanawiała się tylko, dlaczego Gryfonka nadal z nim jest… postanowiła się tego w najbliższym czasie dowiedzieć.
Wstała z fotela, i nucąc cicho jakąś melodie, pobiegła w stronę schodów do sypialni dziewcząt.
Właśnie rozmyślała nad tym, co by było gdyby jednak Zgredek nie zdołał ich uwolnić z domu Malfoyów, kiedy przypomniała sobie o dzisiejszej rozmowie z Hermioną. Mama Luny, zawsze powtarzała jej, by prowadząc z kimś rozmowę, próbować odgadnąć myśli rozmówcy. Twierdziła, że żaden człowiek nie jest do końca szczery, i że zawsze ma coś do ukrycia. Luna doskonale wiedziała, że jej matka była wspaniałą i mądrą czarownicą, dlatego teraz próbowała przeanalizować swoją rozmowę z Gryfonką. Krukonka doskonale widziała strach w oczach Hermiony, gdy Luna ośmieliła się powiedzieć o nieszczerych uczuciach brązowowłosej dziewczyny do Rona. Była pewna, że Hermiona go nie kocha. Luna zastanawiała się tylko, dlaczego Gryfonka nadal z nim jest… postanowiła się tego w najbliższym czasie dowiedzieć.
Wstała z fotela, i nucąc cicho jakąś melodie, pobiegła w stronę schodów do sypialni dziewcząt.
***
Dzisiaj nie miała na sobie swojej
długiej i czarnej szaty. Ubrała czarne
obcisłe spodnie i niebieski podkoszulek na ramiączkach z dość dużym dekoltem.
Na jej stopach widniały czarne balerinki.
Młody Malfoy zauważył, że dziewczyna też lekko się wymalowała, a jej włosy były nienagannie ułożone. Chociaż chłopak tego nie chciał, musiał przyznać, że Gryfonka była piękna… zmieniła się przez ten czas, kiedy się nie widzieli. Miała naprawdę długie nogi, płaski brzuch i co Draco zauważył, piękne, nie za duże, nie za małe piersi. Jednak, to co najbardziej zwróciło jego uwagę, to jej piękne i duże oczy w kolorze czekolady. Miał wrażenie, że po prostu w nich utonął. Dziewczyna naprawdę była piękna…
Młody Malfoy zauważył, że dziewczyna też lekko się wymalowała, a jej włosy były nienagannie ułożone. Chociaż chłopak tego nie chciał, musiał przyznać, że Gryfonka była piękna… zmieniła się przez ten czas, kiedy się nie widzieli. Miała naprawdę długie nogi, płaski brzuch i co Draco zauważył, piękne, nie za duże, nie za małe piersi. Jednak, to co najbardziej zwróciło jego uwagę, to jej piękne i duże oczy w kolorze czekolady. Miał wrażenie, że po prostu w nich utonął. Dziewczyna naprawdę była piękna…
***
Hermiona stała w drzwiach, i nie mogła się
ruszyć. Patrzyła jak Draco jej się przygląda, sama robiąc to samo. Zauważyła,
że ten zimny i pozbawiony serca, zadufany w sobie arystokrata, naprawdę się
zmienił. Już nie miał takich białych włosów jak na początku ich znajomości,
teraz trochę mu ściemniały co było naprawdę na jego korzyść. Następnie, jej
spojrzenie przeniosło się na jego klatkę piersiową, która była mocno zarysowana
pod czarną koszulą. Pomyślała, że
blondyn musi o sobie naprawdę mocno dbać, by tak wyglądać. Przeniosła swoje
spojrzenie z powrotem na jego twarz i niemal utonęła w jego pięknych, szarych
oczach, które przyciągały jak magnez. Nigdy, nie spotkała się z takimi
tęczówkami, jak te, które posiadał Malfoy. Chociaż dziewczyna tego nie chciała,
musiała przyznać, że Ślizgon był naprawdę przystojny…
***
– Znowu spóźnienie, Granger – Jego głos przywołał ją do porządku. Znowu
patrzyła na znienawidzonego przez siebie Ślizgona.
– Wcale się nie spóźniłam, to ty przyszedłeś za wcześnie – Wyminęła go, i usiadła na jednym z dwóch krzeseł, przygotowanych przez McGonagall, dla niej i dla niego. Widząc, że Granger nie ma zamiaru porozmawiać z czwartoklasistami, sam do nich podszedł i przekazał im co mają robić. Obdarzył ich najbardziej ślizgońskim uśmieszkiem na jaki go było stać, i usiadł na krześle obok Gryfonki.
– Mieliśmy porozmawiać, Granger
– Nie mam ochoty z tobą rozmawiać, Malfoy. Niech to w końcu do ciebie dotrze. Po prostu odbębnimy ten wieczór, i każdy rozejdzie się w swoją stronę. – Gryfonka nawet nie raczyła spojrzeć na Malfoya, który obserwował ją z nieodgadnionym wyrazem twarzy.
– Wiesz co, Granger? Mam dziwne przeczucie, że w tym roku coś się z tobą niedobrego dzieje. Zgadza się?
– Jak śmiesz w ogóle pytać mnie o coś takiego?! Niby co ciebie to obchodzi?
– Czy mogłabyś się uspokoić? Nie powiedziałem ci nic złego. – Draco, sam nie wiedział, dlaczego rozmawia z Granger w taki normalny sposób. Przecież od zawsze byli wrogami. To się nie mogło zmienić od tak, dlatego, że ona wygląda dzisiaj tak ładnie. Musiał się otrząsnąć, i walczyć z tym dziwnym uczuciem w środku, które zalewało go całego, gdy na nią patrzył.
– Malfoy, czy ty siebie słyszysz? My nawet się nie kumplujemy, żebyś miał się czym przejmo…
– Myślę, że ty się boisz Weasleya – Nie miał pojęcia dlaczego to powiedział. To zdanie zawisło nad nimi jak czarne chmury. On obserwował, jak jej wyraz twarzy zmienia się z zaskoczenia w wielki i paniczny strach. Był pewien, że Granger wybuchnie, że zwyzywa go od wszystkiego co najgorsze, w końcu to potrafiła. Przez chwilę, pomyślał też o tym, że może go uderzy, tak jak to kiedyś zrobiła. Jednak nic takiego się nie stało. Jedyna reakcja gryfonki na jego słowa, to zgarbienie się i paniczny strach w jej pięknych brązowych oczach.
– Przestań – Wyszeptała tak cicho, że Draco ledwie ja usłyszał.
– Nie pomyliłem się, prawda?
– Nie chcę o tym rozmawiać, wiem, że się nienawidzimy, ale proszę, tak bardzo cię proszę… nie mówmy już o tym nigdy więcej – Hermiona popatrzyła w oczy Malfoyowi po raz pierwszy, odkąd się znali. Kompletnie utonęła w jego cudnych oczach. W końcu jednak, oderwała od niego wzrok i spojrzała na grupkę uczniów, którzy zawzięcie czyścili jakiś wielki puchar w rogu komnaty. Czuła, że Malfoy nadal ją obserwuje, i wcale nie zamierza przestać.
– Przestań się tak na mnie gapić, Malfoy – Hermiona powiedziała to tonem, który był przeznaczony tylko i wyłącznie dla blondyna. Czuła, że musi zakończyć tą rozmowę, i że nie może się dać sprowokować, do tego by coś więcej powiedzieć. Była na siebie wściekła, że wtedy Malfoy zobaczył jej zakrwawioną twarz. To pewnie od tamtego czasu, ślizgon uważniej ją obserwował. Do tego ta dzisiejsza rozmowa z Blaisem… Jak ona mogła być taka głupia, że dała się oszukać ślizgonom? Przecież to jasne, że Malfoy wysłał swojego najlepszego przyjaciela na przeszpiegi, by ten coś od Hermiony wyciągnął. Miała ochotę udusić Malfoya gołymi rękami, ale wiedziała, że gdyby doszło co, do czego, to ona, nie miałaby szans. Postanowiła, że nie będzie rozmawiać z Malfoyem. Jemu pewnie, jak zwykle chodziło tylko i wyłącznie o zdobycie informacji, i zrobienie z niej idiotki na oczach większego grona uczniów.
– Jak chcesz, Granger. Ale pamiętaj, że ja i tak wszystkiego się dowiem. Jeszcze zobaczysz – Malfoy puścił do niej oczko i przez resztę czasu wpatrywał się w poczynania młodszych uczniów. Do końca patrolu, żadne z nich nie odezwało się słowem. Jednak Malfoy zauważył, że wcale mu to nie przeszkadzało, wręcz przeciwnie, przyjemnie było siedzieć w obecności Granger.
– Wcale się nie spóźniłam, to ty przyszedłeś za wcześnie – Wyminęła go, i usiadła na jednym z dwóch krzeseł, przygotowanych przez McGonagall, dla niej i dla niego. Widząc, że Granger nie ma zamiaru porozmawiać z czwartoklasistami, sam do nich podszedł i przekazał im co mają robić. Obdarzył ich najbardziej ślizgońskim uśmieszkiem na jaki go było stać, i usiadł na krześle obok Gryfonki.
– Mieliśmy porozmawiać, Granger
– Nie mam ochoty z tobą rozmawiać, Malfoy. Niech to w końcu do ciebie dotrze. Po prostu odbębnimy ten wieczór, i każdy rozejdzie się w swoją stronę. – Gryfonka nawet nie raczyła spojrzeć na Malfoya, który obserwował ją z nieodgadnionym wyrazem twarzy.
– Wiesz co, Granger? Mam dziwne przeczucie, że w tym roku coś się z tobą niedobrego dzieje. Zgadza się?
– Jak śmiesz w ogóle pytać mnie o coś takiego?! Niby co ciebie to obchodzi?
– Czy mogłabyś się uspokoić? Nie powiedziałem ci nic złego. – Draco, sam nie wiedział, dlaczego rozmawia z Granger w taki normalny sposób. Przecież od zawsze byli wrogami. To się nie mogło zmienić od tak, dlatego, że ona wygląda dzisiaj tak ładnie. Musiał się otrząsnąć, i walczyć z tym dziwnym uczuciem w środku, które zalewało go całego, gdy na nią patrzył.
– Malfoy, czy ty siebie słyszysz? My nawet się nie kumplujemy, żebyś miał się czym przejmo…
– Myślę, że ty się boisz Weasleya – Nie miał pojęcia dlaczego to powiedział. To zdanie zawisło nad nimi jak czarne chmury. On obserwował, jak jej wyraz twarzy zmienia się z zaskoczenia w wielki i paniczny strach. Był pewien, że Granger wybuchnie, że zwyzywa go od wszystkiego co najgorsze, w końcu to potrafiła. Przez chwilę, pomyślał też o tym, że może go uderzy, tak jak to kiedyś zrobiła. Jednak nic takiego się nie stało. Jedyna reakcja gryfonki na jego słowa, to zgarbienie się i paniczny strach w jej pięknych brązowych oczach.
– Przestań – Wyszeptała tak cicho, że Draco ledwie ja usłyszał.
– Nie pomyliłem się, prawda?
– Nie chcę o tym rozmawiać, wiem, że się nienawidzimy, ale proszę, tak bardzo cię proszę… nie mówmy już o tym nigdy więcej – Hermiona popatrzyła w oczy Malfoyowi po raz pierwszy, odkąd się znali. Kompletnie utonęła w jego cudnych oczach. W końcu jednak, oderwała od niego wzrok i spojrzała na grupkę uczniów, którzy zawzięcie czyścili jakiś wielki puchar w rogu komnaty. Czuła, że Malfoy nadal ją obserwuje, i wcale nie zamierza przestać.
– Przestań się tak na mnie gapić, Malfoy – Hermiona powiedziała to tonem, który był przeznaczony tylko i wyłącznie dla blondyna. Czuła, że musi zakończyć tą rozmowę, i że nie może się dać sprowokować, do tego by coś więcej powiedzieć. Była na siebie wściekła, że wtedy Malfoy zobaczył jej zakrwawioną twarz. To pewnie od tamtego czasu, ślizgon uważniej ją obserwował. Do tego ta dzisiejsza rozmowa z Blaisem… Jak ona mogła być taka głupia, że dała się oszukać ślizgonom? Przecież to jasne, że Malfoy wysłał swojego najlepszego przyjaciela na przeszpiegi, by ten coś od Hermiony wyciągnął. Miała ochotę udusić Malfoya gołymi rękami, ale wiedziała, że gdyby doszło co, do czego, to ona, nie miałaby szans. Postanowiła, że nie będzie rozmawiać z Malfoyem. Jemu pewnie, jak zwykle chodziło tylko i wyłącznie o zdobycie informacji, i zrobienie z niej idiotki na oczach większego grona uczniów.
– Jak chcesz, Granger. Ale pamiętaj, że ja i tak wszystkiego się dowiem. Jeszcze zobaczysz – Malfoy puścił do niej oczko i przez resztę czasu wpatrywał się w poczynania młodszych uczniów. Do końca patrolu, żadne z nich nie odezwało się słowem. Jednak Malfoy zauważył, że wcale mu to nie przeszkadzało, wręcz przeciwnie, przyjemnie było siedzieć w obecności Granger.
***
– Jesteś jego najlepszym przyjacielem, do jasnej cholery! Jak możesz nie
wiedzieć, gdzie jest mój Dracus!
– Dostał jakieś zadanie od McGonagall, ale nic mi więcej nie powiedział! Radzę ci dziewczyno, zostaw go w spokoju, bo on ciebie nie kocha! – Blaise miał ochotę wyciągnąć różdżkę i po prostu odepchnąć mopsicę jakimś silnym zaklęciem, wiedział jednak, że dziewczyna od razu poszłabym z tym do Slughorna, a on nie był tak wyrozumiały jak Snape. Na pewno wlepiłby Zabiniemu szlaban.
– Mów mi natychmiast, gdzie jest Draco! – Parkinson wydzierała się już tak głośno, że kilka osób już przyszło, by zobaczyć co się dzieje.
– Parkinson, nie zmuszaj mnie, żebym wyciągnął różdżkę! Jest już późno i chce iść spać. Jak chcesz, to poczekaj sobie na swojego Dracusia pod drzwiami! Ale do środka cię nie wpuszczę!
– Nie wpuścisz mnie? W takim razie, jestem pewna, że mój Draco jest w środku! Pewnie się przede mną ukrywa, tak? – Pansy zaczęła skakać, by zobaczyć wnętrze dormitorium Zabiniego i Malfoya.
– Na litość Boską, kobieto! Nie ma go tutaj! – Blaise powoli zaczął tracić nerwy. Był wściekły, że Draco nie wyjaśnił jakoś do końca tej sprawy z Pansy, tylko teraz to on, musiał się z nią męczyć. Przysiągł sobie, że gdy tylko spotka blondyna, zamorduje go.
– Udowodnij mi! – Mopsica nie miała zamiaru się poddać. Cały czas waliła swoimi małymi piąstkami w drzwi a przy tym skakała, tak by móc coś zobaczyć. Nie miała jednak żadnych szans, ponieważ Zabini, który zasłaniał jej widok, był dwa razy wyższy od niej.
– Dobra! Proszę bardzo! Chcesz, to tutaj siedź i czekaj na niego! – Blaise tak nagle otworzył drzwi na oścież, że Pansy, która oparła się o nie z całych sił, wleciała do pokoju i wylądowała na podłodze. Diabeł nie miał jednak żadnej ochoty, by pomóc jej wstać. Usiadł na łóżku i uparcie wpatrywał się w okno. Pansy, która zdołała podnieść się z podłogi, teraz położyła się na łóżku Dracona i zapłakała cicho, gdy zobaczyła, że jej piękne i długie paznokcie połamały się.
Zabini widząc jej minę, tylko się zaśmiał i pokręcił głową. Od dawna twierdził, że ta dziewczyna to wariatka. Był bardzo ciekaw miny Dracona, kiedy przyjdzie i zobaczy kto leży w jego łóżku.
– Dostał jakieś zadanie od McGonagall, ale nic mi więcej nie powiedział! Radzę ci dziewczyno, zostaw go w spokoju, bo on ciebie nie kocha! – Blaise miał ochotę wyciągnąć różdżkę i po prostu odepchnąć mopsicę jakimś silnym zaklęciem, wiedział jednak, że dziewczyna od razu poszłabym z tym do Slughorna, a on nie był tak wyrozumiały jak Snape. Na pewno wlepiłby Zabiniemu szlaban.
– Mów mi natychmiast, gdzie jest Draco! – Parkinson wydzierała się już tak głośno, że kilka osób już przyszło, by zobaczyć co się dzieje.
– Parkinson, nie zmuszaj mnie, żebym wyciągnął różdżkę! Jest już późno i chce iść spać. Jak chcesz, to poczekaj sobie na swojego Dracusia pod drzwiami! Ale do środka cię nie wpuszczę!
– Nie wpuścisz mnie? W takim razie, jestem pewna, że mój Draco jest w środku! Pewnie się przede mną ukrywa, tak? – Pansy zaczęła skakać, by zobaczyć wnętrze dormitorium Zabiniego i Malfoya.
– Na litość Boską, kobieto! Nie ma go tutaj! – Blaise powoli zaczął tracić nerwy. Był wściekły, że Draco nie wyjaśnił jakoś do końca tej sprawy z Pansy, tylko teraz to on, musiał się z nią męczyć. Przysiągł sobie, że gdy tylko spotka blondyna, zamorduje go.
– Udowodnij mi! – Mopsica nie miała zamiaru się poddać. Cały czas waliła swoimi małymi piąstkami w drzwi a przy tym skakała, tak by móc coś zobaczyć. Nie miała jednak żadnych szans, ponieważ Zabini, który zasłaniał jej widok, był dwa razy wyższy od niej.
– Dobra! Proszę bardzo! Chcesz, to tutaj siedź i czekaj na niego! – Blaise tak nagle otworzył drzwi na oścież, że Pansy, która oparła się o nie z całych sił, wleciała do pokoju i wylądowała na podłodze. Diabeł nie miał jednak żadnej ochoty, by pomóc jej wstać. Usiadł na łóżku i uparcie wpatrywał się w okno. Pansy, która zdołała podnieść się z podłogi, teraz położyła się na łóżku Dracona i zapłakała cicho, gdy zobaczyła, że jej piękne i długie paznokcie połamały się.
Zabini widząc jej minę, tylko się zaśmiał i pokręcił głową. Od dawna twierdził, że ta dziewczyna to wariatka. Był bardzo ciekaw miny Dracona, kiedy przyjdzie i zobaczy kto leży w jego łóżku.
***
– Niech się pani o mnie nie martwi. Jakoś sobie poradzę. Wolałbym spać we własnym
dormitorium niż tutaj. Wie pani przecież, jak ja nienawidzę szpitali – Ron
uśmiechnął się do pielęgniarki i pomachał jej krótko na dowiedzenia. Doskonale
wiedział, jak sprawić by ta natrętna baba jadła mu z ręki. Musiał opuścić
szpital jeszcze dzisiaj. Hermiona nie pojawiła się u niego przez cały dzień, i
miał dziwne przeczucie, że ona może coś kombinować. Dlatego postanowił, że jej
poszuka. Był pewny, że dziewczyna jeszcze nie śpi.
Wszedł do pokoju wspólnego i rozglądnął się w poszukiwaniu swojej dziewczyny, jednak nigdzie jej nie było. Podszedł więc do Parvati, która siedziała w kącie i czytała książkę.
– Cześć, Parvati. Posłuchaj, czy mogłabyś iść do dormitorium Hermiony i zawołać ją tutaj? – Dziewczyna spojrzała na niego jak na kosmitę.
– Co ty, nic nie wiesz? Przecież, Hermiona razem z Malfoyem, co drugi dzień mają razem patrol. Pilnują uczniów, którzy zarobili szlaban.
– Aaa, no tak. Zupełnie o tym zapomniałem. Dzięki Parvati – Ron wyszedł z pokoju wspólnego i zaklął głośno. A więc nie mylił się! Wiedział, że ta wstrętna Granger, coś przed nim ukrywa! Był pewny, że zdradza go z Malfoyem. Postanowił, że ich odszuka, a wtedy już nie będzie dla niej taki miły jak do tej pory. Ruszył przed siebie, z zamiarem odszukania Granger i Malfoya.
Wszedł do pokoju wspólnego i rozglądnął się w poszukiwaniu swojej dziewczyny, jednak nigdzie jej nie było. Podszedł więc do Parvati, która siedziała w kącie i czytała książkę.
– Cześć, Parvati. Posłuchaj, czy mogłabyś iść do dormitorium Hermiony i zawołać ją tutaj? – Dziewczyna spojrzała na niego jak na kosmitę.
– Co ty, nic nie wiesz? Przecież, Hermiona razem z Malfoyem, co drugi dzień mają razem patrol. Pilnują uczniów, którzy zarobili szlaban.
– Aaa, no tak. Zupełnie o tym zapomniałem. Dzięki Parvati – Ron wyszedł z pokoju wspólnego i zaklął głośno. A więc nie mylił się! Wiedział, że ta wstrętna Granger, coś przed nim ukrywa! Był pewny, że zdradza go z Malfoyem. Postanowił, że ich odszuka, a wtedy już nie będzie dla niej taki miły jak do tej pory. Ruszył przed siebie, z zamiarem odszukania Granger i Malfoya.
***
– Jeżeli już skończyliście, możecie zabrać swoje rzeczy, i wrócić do pokoi wspólnych. – Hermiona uśmiechnęła się do uczniów, którzy wyglądali na naprawdę zmęczonych. Zastanawiała się, co takiego musieli przeskrobać, że za karę musieli czyścić wszystkie puchary.
Ona sama, marzyła tylko i wyłącznie o tym, żeby znaleźć się już w łazience,
którą dzieliła z Ginny i by poleżeć w gorącej wodzie. Wiedziała jednak, że zanim to nastąpi, musi
pozbyć się Malfoya. Odkąd chłopak wypowiedział na głos to, co tak naprawdę leżało
jej na sercu, czuła, że blondyn bacznie jej się przygląda. Jednak była pewna,
że to kolejna prowokacja ze strony Ślizgona, dlatego nie odzywała się do niego
ani słowem. Przeszła obok niego i skierowała się w stronę drzwi. Usłyszała
ciche kroki za sobą, więc domyśliła się, że chłopak poszedł w jej ślady. Gdy
już znaleźli się na korytarzu, Hermiona chciała go wyminąć i pójść w swoją
stronę, lecz Malfoy szybko złapał ją za rękę .
– Czyś ty zwariował Malfoy? Puszczaj mnie! – Chłopak widząc strach w oczach Granger, natychmiast ją puścił. Kolejny raz, jej zachowanie zupełnie go zaskoczyło.
– Chciałem Ci tylko powiedzieć, Granger, że gdybyś miała… jakiś problem, to wal śmiało – Tego już było za wiele. Hermiona zaczęła śmiać się tak głośno, że ludzie z portretów, krzywo na nią patrzyli, źli, że ich obudziła.
– Malfoy, czy ty aby na pewno dobrze się czujesz? Myślisz, że gdy będę mieć jakiś problem, to faktycznie z nim do ciebie przyjdę? – Malfoyowi zrobiło się naprawdę głupio. Dziewczyna miała racje, to co jej powiedział, było bardzo dziecinne i niedorzeczne.
– Możesz myśleć co chcesz, Granger. Wiedz jedno ; Wojna już się skończyła, i nikt nie jest już taki jak dawniej. Możesz mi wierzyć, albo i nie. Mało mnie to obchodzi, jednak pamiętaj o tym co ci powiedziałem – Malfoy popatrzył na jej przerażoną twarz i ruszył w stronę wielkich schodów – Idziesz, czy nie?
– O ile się nie mylę, pokój ślizgonów jest w lochach – Hermiona patrzyła, jak blondyn posyła jej jeden z kpiących uśmiechów
– Doskonale wiem, gdzie mieszkam, Granger. Jednak doszedłem do wniosku, że cię odprowadzę. Mam dziwne wrażenie, że ostatnio dosyć często wpadasz w kłopoty – Hermiona jeszcze długo stała i patrzyła jak Malfoy wspina się po schodach. Nie miała pojęcia, co wstąpiło w tego Ślizgona ale jedno było pewne, podobało jej się to. Szybko go dogoniła i szła tuż obok niego. Gdy szli korytarzem na szóstym piętrze, usłyszeli w ciemności jakiś szelest. Oboje raptownie się zatrzymali i wyciągnęli różdżki. W tym samym momencie z cienia wyszedł Ron, który patrzył na nich z rządzą mordu.
Draco usłyszał cichy jęk, który wydobył się z ust Granger.
– Czyś ty zwariował Malfoy? Puszczaj mnie! – Chłopak widząc strach w oczach Granger, natychmiast ją puścił. Kolejny raz, jej zachowanie zupełnie go zaskoczyło.
– Chciałem Ci tylko powiedzieć, Granger, że gdybyś miała… jakiś problem, to wal śmiało – Tego już było za wiele. Hermiona zaczęła śmiać się tak głośno, że ludzie z portretów, krzywo na nią patrzyli, źli, że ich obudziła.
– Malfoy, czy ty aby na pewno dobrze się czujesz? Myślisz, że gdy będę mieć jakiś problem, to faktycznie z nim do ciebie przyjdę? – Malfoyowi zrobiło się naprawdę głupio. Dziewczyna miała racje, to co jej powiedział, było bardzo dziecinne i niedorzeczne.
– Możesz myśleć co chcesz, Granger. Wiedz jedno ; Wojna już się skończyła, i nikt nie jest już taki jak dawniej. Możesz mi wierzyć, albo i nie. Mało mnie to obchodzi, jednak pamiętaj o tym co ci powiedziałem – Malfoy popatrzył na jej przerażoną twarz i ruszył w stronę wielkich schodów – Idziesz, czy nie?
– O ile się nie mylę, pokój ślizgonów jest w lochach – Hermiona patrzyła, jak blondyn posyła jej jeden z kpiących uśmiechów
– Doskonale wiem, gdzie mieszkam, Granger. Jednak doszedłem do wniosku, że cię odprowadzę. Mam dziwne wrażenie, że ostatnio dosyć często wpadasz w kłopoty – Hermiona jeszcze długo stała i patrzyła jak Malfoy wspina się po schodach. Nie miała pojęcia, co wstąpiło w tego Ślizgona ale jedno było pewne, podobało jej się to. Szybko go dogoniła i szła tuż obok niego. Gdy szli korytarzem na szóstym piętrze, usłyszeli w ciemności jakiś szelest. Oboje raptownie się zatrzymali i wyciągnęli różdżki. W tym samym momencie z cienia wyszedł Ron, który patrzył na nich z rządzą mordu.
Draco usłyszał cichy jęk, który wydobył się z ust Granger.
***
– Co wy tutaj robicie? – Ron
postanowił, że pierwszy się odezwie. Widział, że Malfoy, już chciał mu coś
odpowiedzieć, ale Hermiona była szybsza.
– Och, no wiesz, my… McGonagall przydzieliła nam zadanie, by pilnować uczniów. Zapomniałam ci powiedzieć. Jak się czujesz? Pani Pomfrey pozwoliła ci wyjść ze szpitala? Przepraszam, że nie przyszłam cię odwiedzić, ale miałam tyle na głowie… – Paplanina Hermiony nie miała końca. Widać było, że dziewczyna bardzo się denerwuje. Zaczęła wykręcać sobie ręce, prawdopodobnie, zupełnie nad tym nie panując.
– Co tam, Wieprzlej? Słyszałem, że dałeś niezły popis podczas treningu – Malfoy, czuł jak stojąca obok Granger drży ze strachu. On jednak, jakoś nie był przerażony spotkaniem z rudym.
– Nie twój interes, Malfoy. Już ci to kiedyś mówiłem, nie wtykaj nosa, w nie swoje sprawy! Chodź, Hermiono. Idziemy do wieży. Hermiona rzuciła Malfoyowi szybkie spojrzenie, które chyba miało znaczyć „odpuść sobie, Malfoy”, po czym ruszyła za Ronem.
Draco stał i patrzył jak Weasley razem z Granger kierowali się w stronę opuszczonych sal. Dopiero po chwili dotarło do niego, to co widzi. Oni wcale nie szli do wieży Gryffindoru. Blondyn postanowił, że tym razem nie odpuści. Pobiegł szybko do lochów z zamiarem wyciągnięcia Zabiniego z łóżka. Miał tylko nadzieję, że zdąży na czas. Nie wiedzieć czemu, chciał pomóc Granger.
– Och, no wiesz, my… McGonagall przydzieliła nam zadanie, by pilnować uczniów. Zapomniałam ci powiedzieć. Jak się czujesz? Pani Pomfrey pozwoliła ci wyjść ze szpitala? Przepraszam, że nie przyszłam cię odwiedzić, ale miałam tyle na głowie… – Paplanina Hermiony nie miała końca. Widać było, że dziewczyna bardzo się denerwuje. Zaczęła wykręcać sobie ręce, prawdopodobnie, zupełnie nad tym nie panując.
– Co tam, Wieprzlej? Słyszałem, że dałeś niezły popis podczas treningu – Malfoy, czuł jak stojąca obok Granger drży ze strachu. On jednak, jakoś nie był przerażony spotkaniem z rudym.
– Nie twój interes, Malfoy. Już ci to kiedyś mówiłem, nie wtykaj nosa, w nie swoje sprawy! Chodź, Hermiono. Idziemy do wieży. Hermiona rzuciła Malfoyowi szybkie spojrzenie, które chyba miało znaczyć „odpuść sobie, Malfoy”, po czym ruszyła za Ronem.
Draco stał i patrzył jak Weasley razem z Granger kierowali się w stronę opuszczonych sal. Dopiero po chwili dotarło do niego, to co widzi. Oni wcale nie szli do wieży Gryffindoru. Blondyn postanowił, że tym razem nie odpuści. Pobiegł szybko do lochów z zamiarem wyciągnięcia Zabiniego z łóżka. Miał tylko nadzieję, że zdąży na czas. Nie wiedzieć czemu, chciał pomóc Granger.
A Ty znowu przerywasz w takim momencie :D Agrrrrrr! Kolejny rozdział zapowiada się bardzo ciekawie ^^ Pozdrawiam Neomi :*
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Lubię podsycać ciekawość czytelnika :P
UsuńPozdrawiam :*
Bardzo podobała mi się scena podczas patrolu.. Draco interesuje się życiem Hermiony, zobaczymy kiedy dowie się prawdy :O Świetne zakończenie, nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału :) jestem pewna, że będzie się dużo działo :D Pozdrawiam cieplutko M. <3
OdpowiedzUsuńDzięki :) Jestem w trakcie pisania kolejnego rozdziału, i zapewniam Cię, że będzie się dużo działo :D
UsuńŚciskam mocno :*
Jeju jak Ty to robisz, że jak kończę czytać jeden rozdział chcę przeczytać następny i jeszcze następny i ciągle czuję niedosyt? Nie mogę sie doczekać kontynuacji *-* Szczególnie sceny z Blaisem,Draco,Ronem i Hermioną :) Kiedy możemy spodziewać się kolejnej części? /J.
OdpowiedzUsuńDziekuje :* mysle, że kolejny rozdział pojawi się juz jutro.
UsuńCalusy :*
Jak zawsze świetny rozdział :P
OdpowiedzUsuńScena patrolu -GENIALNA !!!
Nie mogę przestać czytać :P
Uściski ,H :*