Tak jak obiecałam, nowy rozdział :) Szczerze mówiąc, nie jestem z niego zadowolona. Miał wyjść zupełnie inaczej ale się nie udało. Jeśli już go przeczytacie, bardzo proszę, zostawcie po sobie jakiś ślad, bym miała motywację by pisać dalej. To dla mnie na prawdę bardzo ważne.
Pozdrawiam Was <3
EDIT :
Kochani Czytelnicy,
Osoba posiadająca bloga, ma dostęp do tego, ile osób pojawia się dziennie na stronie. Widzę różne wykresy i statystyki. Wczoraj tego bloga odwiedziło 190 osób i jest mi strasznie przykro, że tak mało z Was wyraziło swoją opinię. Dlatego, apeluję jeszcze raz : Jeśli przeczytacie, to co dla Was napisałam, to zostawcie po sobie jakiś ślad. Was to nic nie kosztuje, pozostawienie komentarza na prawdę jest darmowe, a mnie ucieszy każdy komentarz, nawet ten najbardziej sceptyczny. Nie wyobrażacie sobie, jak bardzo motywuje każde słowo.
Marysia.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
– Panie Weasley, proszę tak nie
jęczeć. Na szczęście nic się panu nie stało, ale muszę zatrzymać pana na
krótkiej obserwacji. – Szkolna pielęgniarka krzątała się obok leżącego na łóżku
Rona i pośpiesznie podawała mu różne eliksiry.
– Łatwo pani mówić! To nie pani tutaj leży i kona.
– Niech pan nie przesadza. Miał pan szczęście, że panna Granger wyczarowała materac, który złagodził upadek. Gdyby nie ona, nie wiem jakby się to dla pana skończyło.
– A właśnie, gdzie ona teraz jest? – Ron spojrzał na pielęgniarkę badawczym wzrokiem.
– Jak to gdzie? Na transmutacji oczywiście. Z zajęć jest zwolniony tylko pan. – Pani Pomfrey uśmiechnęła się łagodnie do swojego pacjenta i udała się do swojego gabinetu.
Nie zdążyła zauważyć, jak Ron robi się czerwony ze złości. Doskonale wiedział, jak może wyglądać transmutacja, jeśli nie ma go przy Hermionie.
– Łatwo pani mówić! To nie pani tutaj leży i kona.
– Niech pan nie przesadza. Miał pan szczęście, że panna Granger wyczarowała materac, który złagodził upadek. Gdyby nie ona, nie wiem jakby się to dla pana skończyło.
– A właśnie, gdzie ona teraz jest? – Ron spojrzał na pielęgniarkę badawczym wzrokiem.
– Jak to gdzie? Na transmutacji oczywiście. Z zajęć jest zwolniony tylko pan. – Pani Pomfrey uśmiechnęła się łagodnie do swojego pacjenta i udała się do swojego gabinetu.
Nie zdążyła zauważyć, jak Ron robi się czerwony ze złości. Doskonale wiedział, jak może wyglądać transmutacja, jeśli nie ma go przy Hermionie.
***
– Pansy, masz już pomysł jak usidlić
Dracona? – Parkinson, razem ze swoimi dwiema najlepszymi przyjaciółkami,
siedziały w pokoju wspólnym ślizgonów i dzieliły się najnowszymi plotkami,
zasłyszanymi od innych uczniów.
– Daj spokój, Lisa… nie wiem co w niego wstąpiło! Od czasu Bitwy jest jakiś inny.
– Jak to inny? – Lisa, blondwłosa przyjaciółka Pansy, zrobiła zdziwioną minę – przecież wygląda tak samo!
– Ktoś, kiedyś powiedział, że nie grzeszysz inteligencją, i chyba miał rację – Pansy popatrzyła na przyjaciółkę krzywym wzrokiem.
– Och, nie kłóćcie się! Pansy, lepiej powiedz o co chodzi z Malfoyem? – Druga przyjaciółka Parkinson, Margaret postanowiła zakończyć ten głupi spór pozostałych dziewcząt. Z całej trójki, to właśnie Margaret, była najmądrzejsza. Zawsze myślała logicznie i starała się nie wdawać w żadne kłótnie lub spory.
– No więc, mój Draco nie chce ze mną być! – Pansy była bliska płaczu. – Ostatnio w wielkiej sali, tak po prostu mnie spławił, wyobrażacie to sobie? On mnie olał!
– No, nie! Chyba żartujesz? – Lisa była wyraźnie zbulwersowana.
– Muszę coś zrobić, żeby w końcu zwrócił moją uwagę. Tylko co?
– Nic się nie martw Pansiku, na pewno coś wymyślimy. – Przyjaciółki zbliżyły się do mopsicy i zaczęły ją przytulać. Reszta ślizgonów patrzyła na nie, z lekką kpiną. Cały dom Salazara wiedział, że te trzy dziewczyny należy omijać szerokim łukiem. Każdy współczuł Draconowi Malfoyowi takiej „fanki”.
– Daj spokój, Lisa… nie wiem co w niego wstąpiło! Od czasu Bitwy jest jakiś inny.
– Jak to inny? – Lisa, blondwłosa przyjaciółka Pansy, zrobiła zdziwioną minę – przecież wygląda tak samo!
– Ktoś, kiedyś powiedział, że nie grzeszysz inteligencją, i chyba miał rację – Pansy popatrzyła na przyjaciółkę krzywym wzrokiem.
– Och, nie kłóćcie się! Pansy, lepiej powiedz o co chodzi z Malfoyem? – Druga przyjaciółka Parkinson, Margaret postanowiła zakończyć ten głupi spór pozostałych dziewcząt. Z całej trójki, to właśnie Margaret, była najmądrzejsza. Zawsze myślała logicznie i starała się nie wdawać w żadne kłótnie lub spory.
– No więc, mój Draco nie chce ze mną być! – Pansy była bliska płaczu. – Ostatnio w wielkiej sali, tak po prostu mnie spławił, wyobrażacie to sobie? On mnie olał!
– No, nie! Chyba żartujesz? – Lisa była wyraźnie zbulwersowana.
– Muszę coś zrobić, żeby w końcu zwrócił moją uwagę. Tylko co?
– Nic się nie martw Pansiku, na pewno coś wymyślimy. – Przyjaciółki zbliżyły się do mopsicy i zaczęły ją przytulać. Reszta ślizgonów patrzyła na nie, z lekką kpiną. Cały dom Salazara wiedział, że te trzy dziewczyny należy omijać szerokim łukiem. Każdy współczuł Draconowi Malfoyowi takiej „fanki”.
***
– Proszę wszystkich o uwagę!
Dzisiaj spróbujemy uwarzyć eliksir Żywej Śmierci! Tak, wiem, wiem, że
omawialiśmy go w szóstej klasie, ale myślę, że nie zaszkodzi sobie przypomnieć.
– Po klasie profesora Slughorna, przeszedł pomruk niezadowolenia. Hermiona,
jako jedyna się nie odezwała. Wciąż miała w pamięci obraz spadającego Rona.
Była pewna, że nie zdąży go uratować na czas, jednak udało się. Teraz tylko nie
wiedziała, czy jest z tego powodu szczęśliwa, czy też nie.
Postanowiła, że po lekcjach do niego zajrzy, chociaż wcale jej się to nie uśmiechało. Musiała jednak sprawiać wrażenie martwiącej się i kochającej go, dziewczyny.
– Panno Granger, czy mogłaby się pani łaskawie skupić na lekcji? – Z zamyślenia wyrwał ją głos nauczyciela.
– Oczywiście, przepraszam. – Przez pozostałą część lekcji, starała się koncentrować tylko i wyłącznie na tym, by uwarzyć eliksir. Niestety, z marnym skutkiem. Wyszła z zajęć lekko zawiedziona, bo nie udało jej się zdobyć punktów dla domu.
Właśnie zmierzała w stronę dziedzińca transmutacji, gdy ktoś lekko poklepał ją po plecach. Hermiona błyskawicznie się odwróciła. Od czasów wojny, dziewczyna zrobiła się bardzo nerwowa.
– Luna, błagam nie strasz mnie tak więcej – Hermiona położyła dłoń w okolicy serca ; biło jak oszalałe.
– Wybacz mi, nie wiedziała, że tak się przestraszysz. Chciałam Ci tylko powiedzieć „cześć” – Luna spojrzała na przyjaciółkę swoimi pięknymi, zamglonymi oczami.
– Cześć, Luna. Co masz teraz?
– Historię Magii. Słyszałam o wypadku Rona. Chyba jednak nie za bardzo się tym przejmujesz? – Hermiona spojrzała na Lunę. Zawsze podziwiała jej szczerość. Gdyby ona tak potrafiła, to na pewno już dawno zakończyłaby ten chory związek z Ronaldem.
– Skąd ci to przyszło do głowy? Przecież to mój chłopak. – Hermiona próbowała robić dobrą minę do złej gry. Nie była jednak pewna, czy Luna w to uwierzy.
– Widzę w twoich oczach, że go nie kochasz, Hermiono. Myślę jednak, że nie długo spotkasz kogoś, kogo naprawdę pokochasz. Muszę już iść. Chciałam jeszcze odwiedzić Hagrida. – Luna pomachała Hermionie i znikła pośród tłumu uczniów. Szatynka jednak stała, zszokowana tym, co właśnie usłyszała od swojej przyjaciółki. Nie miała pojęcia, że Luna jest tak świetną obserwatorką. Hermiona wiedziała, że musi uważać, by nikt nie spostrzegł, co dzieje się w jej związku. Szczególnie Luna Lovegood.
Postanowiła, że po lekcjach do niego zajrzy, chociaż wcale jej się to nie uśmiechało. Musiała jednak sprawiać wrażenie martwiącej się i kochającej go, dziewczyny.
– Panno Granger, czy mogłaby się pani łaskawie skupić na lekcji? – Z zamyślenia wyrwał ją głos nauczyciela.
– Oczywiście, przepraszam. – Przez pozostałą część lekcji, starała się koncentrować tylko i wyłącznie na tym, by uwarzyć eliksir. Niestety, z marnym skutkiem. Wyszła z zajęć lekko zawiedziona, bo nie udało jej się zdobyć punktów dla domu.
Właśnie zmierzała w stronę dziedzińca transmutacji, gdy ktoś lekko poklepał ją po plecach. Hermiona błyskawicznie się odwróciła. Od czasów wojny, dziewczyna zrobiła się bardzo nerwowa.
– Luna, błagam nie strasz mnie tak więcej – Hermiona położyła dłoń w okolicy serca ; biło jak oszalałe.
– Wybacz mi, nie wiedziała, że tak się przestraszysz. Chciałam Ci tylko powiedzieć „cześć” – Luna spojrzała na przyjaciółkę swoimi pięknymi, zamglonymi oczami.
– Cześć, Luna. Co masz teraz?
– Historię Magii. Słyszałam o wypadku Rona. Chyba jednak nie za bardzo się tym przejmujesz? – Hermiona spojrzała na Lunę. Zawsze podziwiała jej szczerość. Gdyby ona tak potrafiła, to na pewno już dawno zakończyłaby ten chory związek z Ronaldem.
– Skąd ci to przyszło do głowy? Przecież to mój chłopak. – Hermiona próbowała robić dobrą minę do złej gry. Nie była jednak pewna, czy Luna w to uwierzy.
– Widzę w twoich oczach, że go nie kochasz, Hermiono. Myślę jednak, że nie długo spotkasz kogoś, kogo naprawdę pokochasz. Muszę już iść. Chciałam jeszcze odwiedzić Hagrida. – Luna pomachała Hermionie i znikła pośród tłumu uczniów. Szatynka jednak stała, zszokowana tym, co właśnie usłyszała od swojej przyjaciółki. Nie miała pojęcia, że Luna jest tak świetną obserwatorką. Hermiona wiedziała, że musi uważać, by nikt nie spostrzegł, co dzieje się w jej związku. Szczególnie Luna Lovegood.
***
– Więc mówisz, że McGonagall nie wezwała was na rozmowę, po tym jak zostawiliście te dzieciaki na wieży? – Zabini szedł razem z Malfoyem na transmutację. Postanowili wybrać się dłuższą drogą. Mijający ich uczniowie, patrzyli na nich jak na zbrodniarzy. Chłopaki jednak przyzwyczaili się już do tych spojrzeń i starali się je ignorować.
– Nie wezwała, ale jak będziesz się tak o tym wydzierał na pół zamku, to na pewno wezwie – Draco spojrzał na przyjaciela spode łba. W tym roku, Blaise niesamowicie go irytował. Zastanawiał się, dlaczego tak jest. W końcu młody blondyn doszedł do wniosku, że to pewnie dlatego, bo nie rozmawiają już o Voldemorcie. Teraz zajmują się swoim życiem i swoją przyszłością, a nie przyszłością Czarnego Pana.
– Daj spokój, zrobiłeś się ostatnio strasznie nerwowy, Smoku. Czyżby to przez jakąś dziewczynę? – Zabini mrugnął do Dracona. Ten natomiast, doskonale wiedział, kogo jego kumpel ma na myśli.
– Daj mi spokój z Granger! Nie obchodzi mnie jej życie. Nie mam ochoty się w nic mieszać w tym roku. Chce po prostu skończyć tą szkołę i iść własną drogą!
– A skąd wiesz, że właśnie ją miałem na myśli? – Czarnoskóry chłopak wyszczerzył zęby w szerokim uśmiechu.
– Naprawdę, Blaise… skończ już z tymi wygłupami, i pospiesz się, nie zamierzam się spóźnić na lekcję znowu z twojej winy. – Malfoy uciął tą głupią rozmowę i przyspieszył kroku.
***
– Dobrze, kto z państwa, powie mi czego
lub kogo nie można transmutować? – Profesor McGonagall stała na środku klasy i
patrzyła na siódmoklasistów. Zauważyła jak ręka Hermiony Granger błyskawicznie
wzbija się w powietrze, prawie uderzając przy tym Dracona, który popatrzył na
nią ze złością.
– Tak, panno Granger?
– Czarodziej nie może transmutować innego człowieka, chyba, że jest to uzasadnione. W przeciwnym razie, osoba, która to zrobi, może spotkać się z nieprzyjemnościami ze strony Ministerstwa Magii. Oprócz tego, człowiek, na którego zostanie rzucone zaklęcie, może już nigdy nie odzyskać swojej dawnej postaci.
– Wspaniale, panno Granger. Piętnaście punktów dla Gryffindoru. – Nauczycielka wróciła do omawiania lekcji, wyraźnie zadowolona, że jest w tej klasie chociaż jedna myśląca osoba.
– Jesteś z siebie zadowolona, Granger? – Malfoy nie zamierzał kończyć z dokuczaniem gryfonce na lekcjach. Ostatnio coraz częściej myślał o tym, że nie może się doczekać lekcji transmutacji.
– Odczep się, Malfoy. Miałeś ze mną nie rozmawiać. Czy to aż tak wiele?
– Ooo, myślałem, że to działa w dwie strony. Ostatnio ciężej wychodziło mi sprowokowanie ciebie.
– Sprowokowanie? Otrząśnij się, Malfoy. Nie mamy już jedenastu lat, by się prowokować.
– To wcale nie znaczy, że nie mogę Ci uprzykrzać życia. A właśnie, pamiętasz, że dzisiaj wieczorem pilnujemy kolejnych kretynów, którzy zarobili szlaban?
– Doskonale pamiętam. Mamy się spotkać z nimi w Izbie Pamięci.
– Rozumiem, że sprawy, które omawiacie, nie mogą zaczekać do końca lekcji ale wolałabym, żeby ktoś mnie jednak słuchał – Hermiona i Draco spojrzeli w górę i zobaczyli surowo spoglądającą na nich nauczycielkę. Hermiona zaczerwieniła się, a Draco z niechęcią musiał przyznać, że gryfonka wygląda naprawdę ładnie kiedy się rumieni.
– Przepraszamy, pani profesor. To się więcej nie powtórzy.
– Mam nadzieję, panno Granger. – Nauczycielka spojrzała na nich jeszcze raz i wróciła do lekcji.
– Nic się nie martw, Granger. Odbijemy sobie tą rozmowę wieczorem. – Gryfonka spiorunowała go wzrokiem. Blondyn jedynie sarkastycznie się zaśmiał.
– Tak, panno Granger?
– Czarodziej nie może transmutować innego człowieka, chyba, że jest to uzasadnione. W przeciwnym razie, osoba, która to zrobi, może spotkać się z nieprzyjemnościami ze strony Ministerstwa Magii. Oprócz tego, człowiek, na którego zostanie rzucone zaklęcie, może już nigdy nie odzyskać swojej dawnej postaci.
– Wspaniale, panno Granger. Piętnaście punktów dla Gryffindoru. – Nauczycielka wróciła do omawiania lekcji, wyraźnie zadowolona, że jest w tej klasie chociaż jedna myśląca osoba.
– Jesteś z siebie zadowolona, Granger? – Malfoy nie zamierzał kończyć z dokuczaniem gryfonce na lekcjach. Ostatnio coraz częściej myślał o tym, że nie może się doczekać lekcji transmutacji.
– Odczep się, Malfoy. Miałeś ze mną nie rozmawiać. Czy to aż tak wiele?
– Ooo, myślałem, że to działa w dwie strony. Ostatnio ciężej wychodziło mi sprowokowanie ciebie.
– Sprowokowanie? Otrząśnij się, Malfoy. Nie mamy już jedenastu lat, by się prowokować.
– To wcale nie znaczy, że nie mogę Ci uprzykrzać życia. A właśnie, pamiętasz, że dzisiaj wieczorem pilnujemy kolejnych kretynów, którzy zarobili szlaban?
– Doskonale pamiętam. Mamy się spotkać z nimi w Izbie Pamięci.
– Rozumiem, że sprawy, które omawiacie, nie mogą zaczekać do końca lekcji ale wolałabym, żeby ktoś mnie jednak słuchał – Hermiona i Draco spojrzeli w górę i zobaczyli surowo spoglądającą na nich nauczycielkę. Hermiona zaczerwieniła się, a Draco z niechęcią musiał przyznać, że gryfonka wygląda naprawdę ładnie kiedy się rumieni.
– Przepraszamy, pani profesor. To się więcej nie powtórzy.
– Mam nadzieję, panno Granger. – Nauczycielka spojrzała na nich jeszcze raz i wróciła do lekcji.
– Nic się nie martw, Granger. Odbijemy sobie tą rozmowę wieczorem. – Gryfonka spiorunowała go wzrokiem. Blondyn jedynie sarkastycznie się zaśmiał.
***
Po lekcjach, Hermiona postanowiła, że
wybierze się do Sowiarni, by wysłać list do swoich rodziców. Ostatnio bardzo za
nimi tęskniła. Brakowało jej wspólnych śniadań z nimi i długich rozmów, które
prowadzili do późna w nocy. Dziewczyna była naprawdę wielką szczęściarą, że
miała tak wspaniałych rodziców. Tuż po Wielkiej Bitwie, bała się, że nie zdoła
ich odnaleźć. Jednak na szczęście, na jej drodze pojawiali się życzliwi ludzie,
którzy pomogli jej w odzyskaniu rodziców.
Dziewczyna wróciła do swojego dormitorium, zostawiła książki i zabrała pióro i pergamin. Zamierzała napisać list już na miejscu. Ucieszyła się, gdy zobaczyła, że w Sowiarni akurat nikogo nie ma. Przysiadła na niskim murku i zaczęła pisać.
Kochani rodzice,
Strasznie za wami tęsknie. Hogwart, mimo, że został odbudowany, nie jest już taki sam jak dawniej. Moja przyjaźń z Harrym i Ronem nieco się zmieniła. Strasznie tego żałuję. Czuję się lekko zagubiona, ale mam nadzieję, że w końcu przyzwyczaję się do zmian jakie zaszły w zamku i w moim życiu.
Mam nadzieję, że u Was wszystko w porządku? Odezwijcie się do mnie jak najszybciej.
Kochająca Was,
Hermiona.
Dziewczyna wróciła do swojego dormitorium, zostawiła książki i zabrała pióro i pergamin. Zamierzała napisać list już na miejscu. Ucieszyła się, gdy zobaczyła, że w Sowiarni akurat nikogo nie ma. Przysiadła na niskim murku i zaczęła pisać.
Kochani rodzice,
Strasznie za wami tęsknie. Hogwart, mimo, że został odbudowany, nie jest już taki sam jak dawniej. Moja przyjaźń z Harrym i Ronem nieco się zmieniła. Strasznie tego żałuję. Czuję się lekko zagubiona, ale mam nadzieję, że w końcu przyzwyczaję się do zmian jakie zaszły w zamku i w moim życiu.
Mam nadzieję, że u Was wszystko w porządku? Odezwijcie się do mnie jak najszybciej.
Kochająca Was,
Hermiona.
Włożyła list do koperty i
przywołała śnieżnobiałą sowę, która przyfrunęła i usiadła na jej kolanie.
Hermiona przywiązała delikatnie do jej nóżki list i zanim ta odfrunęła, lekko
pogłaskała ją po śnieżnobiałej główce.
– Siemasz, Granger. Nie wiedziałem, że cię tu spotkam.
–Witaj, Zabini… – Hermiona lekko się zaczerwieniła, kiedy zobaczyła, że najlepszy przyjaciel Malfoya przyjaźnie się do niej uśmiecha. Doszła do wniosku, że ten rok szkoły będzie zupełnie pokręcony.
– Wow, nie spodziewałem się po tobie, tak przyjaznego powitania.
– Zmieniłam się. Pewnie już wiele razy słyszałeś takie słowa z ust dziewczyny, ale ja naprawdę się zmieniłam. Tylko nie jestem pewna, czy to zmiany na lepsze. – Gryfonka nie wierzyła, że to powiedziała. Miała jednak dziwne wrażenie, że Blaise jest zupełnym przeciwieństwem Dracona, i że może mu zaufać. Pomyślała, że to bardzo głupie i lekkomyślne z jej strony, biorąc pod uwagę, że jeszcze rok temu się nienawidzili i walczyli w innych drużynach.
– Widzę, Granger. Widzę, że się zmieniłaś. Co tutaj robisz?
– A jak ci się wydaje? Wysyłałam list do rodziców.
– No jasne. Słyszałem, że Wieprzlej nieźle oberwał na treningu? – Zabini się zaśmiał. Może i nie miał nic do Hermiony, ale do Weasleya wciąż pałał nienawiścią.
– Widzę, że wieści szybko się rozchodzą. Tak, miał małą potyczkę z McLaggenem w powietrzu.
– O co poszło? – Hermionę bardzo zaskoczyła ta bezpośredniość ze strony Zabiniego.
– Nie ważne o co. Ważne, że Ron jest cały. Za kilka dni powinien wrócić na lekcję i wszystko będzie tak jak dawniej – Blaise nie wiedział, czy w głosie gryfonki faktycznie usłyszał nutkę żalu, czy tylko mu się wydawało – Wybacz, ale muszę już iść. Na razie. – Po tych słowach, Granger wyszła szybkim krokiem z Sowiarni i skierowała się do zamku.
Młody ślizgon, jeszcze długo patrzył na drzwi, które przed chwilą zamknęła. Sam nie wiedział, co o tym myśleć, jednak jedno było pewne, Granger bała się Weasleya.
– Siemasz, Granger. Nie wiedziałem, że cię tu spotkam.
–Witaj, Zabini… – Hermiona lekko się zaczerwieniła, kiedy zobaczyła, że najlepszy przyjaciel Malfoya przyjaźnie się do niej uśmiecha. Doszła do wniosku, że ten rok szkoły będzie zupełnie pokręcony.
– Wow, nie spodziewałem się po tobie, tak przyjaznego powitania.
– Zmieniłam się. Pewnie już wiele razy słyszałeś takie słowa z ust dziewczyny, ale ja naprawdę się zmieniłam. Tylko nie jestem pewna, czy to zmiany na lepsze. – Gryfonka nie wierzyła, że to powiedziała. Miała jednak dziwne wrażenie, że Blaise jest zupełnym przeciwieństwem Dracona, i że może mu zaufać. Pomyślała, że to bardzo głupie i lekkomyślne z jej strony, biorąc pod uwagę, że jeszcze rok temu się nienawidzili i walczyli w innych drużynach.
– Widzę, Granger. Widzę, że się zmieniłaś. Co tutaj robisz?
– A jak ci się wydaje? Wysyłałam list do rodziców.
– No jasne. Słyszałem, że Wieprzlej nieźle oberwał na treningu? – Zabini się zaśmiał. Może i nie miał nic do Hermiony, ale do Weasleya wciąż pałał nienawiścią.
– Widzę, że wieści szybko się rozchodzą. Tak, miał małą potyczkę z McLaggenem w powietrzu.
– O co poszło? – Hermionę bardzo zaskoczyła ta bezpośredniość ze strony Zabiniego.
– Nie ważne o co. Ważne, że Ron jest cały. Za kilka dni powinien wrócić na lekcję i wszystko będzie tak jak dawniej – Blaise nie wiedział, czy w głosie gryfonki faktycznie usłyszał nutkę żalu, czy tylko mu się wydawało – Wybacz, ale muszę już iść. Na razie. – Po tych słowach, Granger wyszła szybkim krokiem z Sowiarni i skierowała się do zamku.
Młody ślizgon, jeszcze długo patrzył na drzwi, które przed chwilą zamknęła. Sam nie wiedział, co o tym myśleć, jednak jedno było pewne, Granger bała się Weasleya.
***
– Gdzieś ty się podziewał? Szukałem cię po
całym zamku! – Malfoy szedł w stronę Zabiniego z nieprzeniknionym wyrazem
twarzy.
– Byłem w Sowiarni, co jest?
– Tak sobie myślę, że może zrobilibyśmy dzisiaj imprezę? Dawno razem nie piliśmy.
– Czy ty masz już taką sklerozę, że nie pamiętasz o twoim patrolu razem z Her… z Granger? – Zabini pomyślał, że musi się trochę pilnować, by jego przyjaciel nie zauważył, że nawiązał w miarę normalne stosunki z piękną gryfonką.
– Doskonale o tym pamiętam, dlatego też proponuje imprezę dzisiaj. Nie mam ochoty spędzać z tą nędzną szlamą całego wieczoru.
– Wiesz co, smoku? Mam wrażenie, że ty się po prostu jej boisz albo ona ci się podoba!
– Czyś ty zwariował? Chyba jakaś sowa musiała rzucić ci na głowę ciężką paczkę! Skąd w ogóle pomysł, że szlama może mi się podobać! Nienawidzę jej, słyszysz? Nienawidzę. – Malfoy był naprawdę wkurzony na swojego kumpla. Skąd wpadł na pomysł, że Granger może mu się podobać? Nagle poczuł czyjąś dłoń na swoim ramieniu.
– Cześć, Dracusiu! Słyszałam, że rozmawiacie o imprezie. Mam nadzieję, że ja też jestem zaproszona? Może przyprowadzę też Lisę i Margaret? – Pansy przytuliła się do Draco i wlepiła w niego swoje malutkie oczy.
– Parkinson, myślę, że to nie jest dobry pomysł. Mówiąc „impreza” miałem na myśli spotkanie w mniejszym gronie, no wiesz… ja i Blaise.
– Och, ależ daj spokój! Tak dawno nie spędziliśmy ze sobą czasu. Przecież ja tęsknię za tobą!
– Właściwie, to przypomniało mi się, że muszę dzisiaj gdzieś iść, dlatego chyba przełożymy tą imprezę, co Diable? – Blondyn zwrócił się w kierunku Zabiniego, który stał pod ścianą i dusił się ze śmiechu. Szybko jednak przywrócił się do porządku
– Eee… tak, tak. Właściwie, to myślę, że impreza innym razem będzie lepsza, niż ta dzisiaj. No i rzeczywiście, musisz coś jeszcze załatwić. – Zabini pokrętnie próbował tłumaczyć swojego przyjaciela, chociaż w głębi duszy uważał, że blondyn nie zasłużył sobie na pomoc.
Mina Parkinson była bezcenna. Wyglądała jakby miała wybuchnąć zaraz wielkim płaczem. Oczy jej się zaszkliły i kilka razy pociągnęła nosem.
– No trudno, rozumiem! Nie chcesz mnie, a ja nie jestem dziewczyną, która się narzuca chłopkowi! Nie rozmawiaj ze mną już nigdy więcej! Nie chcę cię znać! – Pansy już nie potrafiła pohamować swojej złości. Podeszła do Malfoya i zaczęła go okładać drobnymi piąstkami w jego klatkę piersiową. Draco spojrzał na nią ze złością i złapał za nadgarstki.
– Posłuchaj, Pansy. Mam ciebie dosyć! Przestań wpieprzać się w moje życie! Nigdy nie byliśmy, i nigdy nie będziemy razem! Dotarło to w końcu do ciebie? – kiedy zobaczył, że dziewczyna nerwowo kiwa głową, puścił jej ręce – Pięknie, Parkinson. A teraz odmaszerować! – rzucił w jej stronę a dziewczyna posłusznie się oddaliła. Parę chwil później nadal było słychać jej stłumiony szloch.
– Pięknie to rozegrałeś, Smoku! A więc jednak wybierasz się na spotkanie z Granger – Zabini szczerzył swoje białe zęby do przyjaciela.
– Wybrałem mniejsze zło. Wolę godzinę lub dwie przemęczyć się ze szlamą, niż całą noc męczyć się z wiszącą na mnie Parkinson. A teraz wybacz, ale muszę iść grzecznie wypełnić swoje zadanie.
Blaise patrzył jak Draco wychodzi z pokoju wspólnego i uśmiechał się do siebie pod nosem. Miał dziwne przeczucie, że dzisiejszy patrol będzie bardzo ciekawy.
– Byłem w Sowiarni, co jest?
– Tak sobie myślę, że może zrobilibyśmy dzisiaj imprezę? Dawno razem nie piliśmy.
– Czy ty masz już taką sklerozę, że nie pamiętasz o twoim patrolu razem z Her… z Granger? – Zabini pomyślał, że musi się trochę pilnować, by jego przyjaciel nie zauważył, że nawiązał w miarę normalne stosunki z piękną gryfonką.
– Doskonale o tym pamiętam, dlatego też proponuje imprezę dzisiaj. Nie mam ochoty spędzać z tą nędzną szlamą całego wieczoru.
– Wiesz co, smoku? Mam wrażenie, że ty się po prostu jej boisz albo ona ci się podoba!
– Czyś ty zwariował? Chyba jakaś sowa musiała rzucić ci na głowę ciężką paczkę! Skąd w ogóle pomysł, że szlama może mi się podobać! Nienawidzę jej, słyszysz? Nienawidzę. – Malfoy był naprawdę wkurzony na swojego kumpla. Skąd wpadł na pomysł, że Granger może mu się podobać? Nagle poczuł czyjąś dłoń na swoim ramieniu.
– Cześć, Dracusiu! Słyszałam, że rozmawiacie o imprezie. Mam nadzieję, że ja też jestem zaproszona? Może przyprowadzę też Lisę i Margaret? – Pansy przytuliła się do Draco i wlepiła w niego swoje malutkie oczy.
– Parkinson, myślę, że to nie jest dobry pomysł. Mówiąc „impreza” miałem na myśli spotkanie w mniejszym gronie, no wiesz… ja i Blaise.
– Och, ależ daj spokój! Tak dawno nie spędziliśmy ze sobą czasu. Przecież ja tęsknię za tobą!
– Właściwie, to przypomniało mi się, że muszę dzisiaj gdzieś iść, dlatego chyba przełożymy tą imprezę, co Diable? – Blondyn zwrócił się w kierunku Zabiniego, który stał pod ścianą i dusił się ze śmiechu. Szybko jednak przywrócił się do porządku
– Eee… tak, tak. Właściwie, to myślę, że impreza innym razem będzie lepsza, niż ta dzisiaj. No i rzeczywiście, musisz coś jeszcze załatwić. – Zabini pokrętnie próbował tłumaczyć swojego przyjaciela, chociaż w głębi duszy uważał, że blondyn nie zasłużył sobie na pomoc.
Mina Parkinson była bezcenna. Wyglądała jakby miała wybuchnąć zaraz wielkim płaczem. Oczy jej się zaszkliły i kilka razy pociągnęła nosem.
– No trudno, rozumiem! Nie chcesz mnie, a ja nie jestem dziewczyną, która się narzuca chłopkowi! Nie rozmawiaj ze mną już nigdy więcej! Nie chcę cię znać! – Pansy już nie potrafiła pohamować swojej złości. Podeszła do Malfoya i zaczęła go okładać drobnymi piąstkami w jego klatkę piersiową. Draco spojrzał na nią ze złością i złapał za nadgarstki.
– Posłuchaj, Pansy. Mam ciebie dosyć! Przestań wpieprzać się w moje życie! Nigdy nie byliśmy, i nigdy nie będziemy razem! Dotarło to w końcu do ciebie? – kiedy zobaczył, że dziewczyna nerwowo kiwa głową, puścił jej ręce – Pięknie, Parkinson. A teraz odmaszerować! – rzucił w jej stronę a dziewczyna posłusznie się oddaliła. Parę chwil później nadal było słychać jej stłumiony szloch.
– Pięknie to rozegrałeś, Smoku! A więc jednak wybierasz się na spotkanie z Granger – Zabini szczerzył swoje białe zęby do przyjaciela.
– Wybrałem mniejsze zło. Wolę godzinę lub dwie przemęczyć się ze szlamą, niż całą noc męczyć się z wiszącą na mnie Parkinson. A teraz wybacz, ale muszę iść grzecznie wypełnić swoje zadanie.
Blaise patrzył jak Draco wychodzi z pokoju wspólnego i uśmiechał się do siebie pod nosem. Miał dziwne przeczucie, że dzisiejszy patrol będzie bardzo ciekawy.
Nienienienienienienie... jak mogłaś przerwać w takim momencie! Nie wytrzymam do następnego rozdziału :(( A co do tego epizodu.. Podobała mi się scena kiedy Blaise spotkał Hermionę, to była taka odskocznia od typowej relacji gryfońsko-ślizgońskiej :) Jestem zdecydowanie na TAK :D Ciekawe kiedy Draco i Diabeł dowiedzą się co Rudy robi z naszą bohaterką.. DZIEWCZYNO WIĘCEJ!! Uzależniasz mnie od tego odpowiadania :D i potem taki ból, że trzeba czekać na kontynuację :(( Całusy M. Xxx
OdpowiedzUsuńJesteś FANTASTYCZNA! Nawet nie wiesz, ile znaczy dla mnie twój komentarz. Ty i kilka innych osób jesteście jedynymi, które odwiedzają tego bloga!
UsuńTrzymaj się :*
Jestem pewna, że jest nas tu więcej :) Tylko część osób nie zostawia po sobie komentarzy :( Ale nie martw się, jestem pewna, że z czasem przybędzie pisemnych opinii :D M. Xxx
UsuńDziękuję :* jak widzisz, jestem na etapie CIĄGŁEGO sprawdzania, czy ktoś coś napisał, dlatego odpisuje tak szybko :* Mam nadzieję, że twoje słowa się sprawdzą :*
UsuńWchodzę i patrzę... ROZDZIAŁ JEST <3 Aaaaaaa zabieram się za czytanie.. Od razu pytam kiedy kolejna część?? /J.
OdpowiedzUsuńJeszcze dzisiaj postaram się zacząć nowy rozdział. Myślę, że jutro lub pojutrze powinnam coś dodać :)
UsuńŚciskam bardzo, bardzo mocno :*
Bardzo przyjemnie się czyta takie rozdziały..nie mogę doczekać się patrolu *-* Ale ciągle wyczekuje sceny kiedy Ron uderzy Hermione a Blaise/Draco to zobaczą!! Mam nadzieję, że coś takiego planujesz :) Ogólnie super, czekam na więcej :) Neomi :*
OdpowiedzUsuńOczywiście, że taka scena się pojawi :) ale musisz uzbroić się w cierpliwość bo to dopiero 6 rozdział :) Obiecuję, że postaram się Ciebie nie rozczarować.
UsuńPozdrawiam :*
Rozczarować? Nigdy :D
UsuńJesteś wspaniała :D
UsuńUhuhu liczba wyświetleń na blogu rośnie, więc ja też jakiś komentarz zostawię :D A co! Co do rozdziału...Scena z Luną była świetna! Cieszę się, że wprowadziłaś ją jako postać drugoplanową. Patrol zapowiada sie bardzo ciekawie. Czekam na kolejny rozdział :) Dark
OdpowiedzUsuńDziękuję, że postanowiłaś się odezwać :) To bardzo miłe. Cieszę się, że moje opowiadanie przypadło Ci do gustu.
UsuńPozdrawiam :*
Hej :) Dodasz dzisiaj rozdział?
OdpowiedzUsuńHej :) Nowy rozdział postaram się dodać jutro :)
UsuńCałusy :*
Nie mogę sie doczekać!! Mam nadzieję, że dodasz rozdział dość wcześnie :) Nie trzymaj nas długo w niepewności co się stanie na patrolu! Awwwww już jutro!! <3 Neomi <3
UsuńHahah ja też już czekam ^^ PATROL <3 M.
UsuńHaha no to jesteśmy razem :) Neomi :*
UsuńJa też, ja też!! /J.
OdpowiedzUsuń(czekam na rozdział XD)
UsuńJak zwykle ŚWIETNY rozdział :) Trzymaj tak dalej ,H <3
OdpowiedzUsuń