wtorek, 23 lutego 2016

Chaos

ROZDZIAŁ 15

Hej Kochani, rozdział dodaję trochę szybciej niż obiecałam. Mam nadzieję, że Wam się spodoba. Jak zawszę, zachęcam do skomentowania. Mój blog dobił do ponad pięciu tysięcy wyświetleń, a to znaczy, że jest Was całkiem sporo. Niestety, komentarzy brak... Trochę to przykre, ale cóż... i tak dziękuję, że jesteście!!! ❤
Zapraszam do czytania.
Mnóstwo całusów ❤
Marysia
______________________________________________________________________________
       
      – Wróciłem! – Wrzasnął na połowę domu. Był na prawdę z siebie bardzo zadowolony. Spotkanie z Hermioną przebiegło w stu procentach po jego myśli. Nie bał się, że dziewczyna komuś o tym powie, bo zarówno on jak i ona, wiedzieli co dziewczyna może stracić. Przeszedł szybko przez zabałaganiony salon i wspiął się po schodach, kierując się do swojego pokoju. Zapalił światło używając przy tym wygaszacza, który pozostawił mu Dumbledore. Uśmiechnął się do siebie mimowolnie, wspominając dyrektora. Na prawdę wiele mu zawdzięczał, ale teraz już się to nie liczyło. Teraz, przede wszystkim musiał skupić się na odzyskaniu ukochanej Hermiony, i jak na razie szło mu całkiem nieźle. Zastanawiał się, kiedy spotka się z dziewczyną ponownie... nie chciał, żeby stało się to za szybko, bo ktoś mógłby nabrać podejrzeń na temat dziwnych i długich zniknięć Hermiony. Przede wszystkim musiał uważać na Ginny i Pottera, bo to przecież oni spędzali z nią najwięcej czasu. No i oczywiście był ten przebrzydły Malfoy, który też był przeszkodą. Ron doskonale wiedział, że ma ochotę na jego dziewczynę, a do tego nie mógł dopuścić. Nie potrafił znieść myśli, o tym jak całuje ją w jakiejś pustej sali lekcyjnej. Mimowolnie zacisnął pięści, wiedział, że nim także musi się zająć, i uciszyć arystokratę raz na zawsze, tak by więcej nie widział Hermiony na oczy. Już jego w tym głowa, żeby tak się stało.
     Zdjął buty i położył się na łóżku. Miał do załatwienia na prawdę sporo spraw, i wszystkie były niecierpiące zwłoki.
 – Gdzieś Ty był, Ron? – Do pokoju wpadła jak burza Molly Weasley, a jej oczy ciskały błyskawice.

***

     – Zostaw mnie, słyszysz?! Zostaw!!! – Hermiona nadal siedziała na ziemi w wiosce i wrzeszczała z całej siły na Malfoya, który nieudolnie próbował jej pomóc.
 – Granger, do cholery, przestań wrzeszczeć. Próbuję Ci pomóc – sam nie wierzył w to co mówił. Kucał obok niej od dziesięciu minut, próbując dowiedzieć się co się stało. Dziewczyna jednak nie miała zamiaru niczego mu powiedzieć. Była brudna, zapłakana i cała się trzęsła, a Draco zastanawiał się czy to z zimna czy ze strachu.
 – Nie chcę niczyjej pomocy. Zostaw mnie w spokoju – doszła do wniosku, że krzyki nie pomagają, więc powiedziała to bardzo cicho ale wyraźnie.
 – Mam Cię tutaj zostawić tak? Tak po prostu? Granger, musisz iść ze mną do zamku, do skrzydła szpitalnego. Widzę, że ktokolwiek to był, w jakiś sposób Cię skrzywdził – wyciągnął rękę, chcąc uchwycić jej ramie, ale dziewczyna widząc ten gest, odskoczyła od niego jak poparzona.
 – Nie dotykaj mnie! – Hermiona objęła kolana ramionami i zaczęła cicho płakać. Draco, szczerze mówiąc, nie miał pojęcia co ma z dziewczyną zrobić. Odkąd ją znalazł, Granger zachowywała się jak obłąkana.
 – Gdzieś Ty była, Granger?
 – Nie twoja sprawa. Nic Ci nie powiem.
 – Posłuchaj mnie, musimy iść do zamku. Nie możesz tutaj siedzieć, bo będziemy mieli kłopoty. Wstawaj i chodź – Malfoy wstał i wyciągnął do niej rękę. W tej chwili mało go obchodziło to, czy ktoś widzi jak pomaga szlamie czy nie. Wiedział, że dziewczyna potrzebuje pomocy. Hermiona spojrzała na niego załzawionymi oczami i zaczęła powoli wstawać. Nie skorzystała jednak z pomocy ślizgona. Nie chciała, żeby ktokolwiek ją dotykał. Wstawanie okazał się trudniejsze niż to sobie wyobrażała. Siedząc, ból który czuła był łagodniejszy, ale teraz wszystko wróciło z powrotem. Zrobiło jej się słabo, a cały obraz zaczął powoli zanikać, w ostatniej chwili Malfoy złapał ją w pasie i tym samym uchronił przed upadkiem. Dziewczyna szybko jednak odzyskała równowagę i szybko się wyrwała.
  – Ta, nie ma za co – Prychnął ślizgon, zupełnie nie zdając sobie sprawy z powagi sytuacji. Chłopakowi nie przeszło przez myśl, że dziewczyna stała się ofiarą brutalnego gwałtu.
 – Dziękuję – Szepnęła i ruszyła bardzo powoli na przód, zaciskając mocno zęby, modląc się w duchu o to, by ten ból w końcu ustał. Draco przez chwilę ją obserwował i z niedowierzaniem pokręcił głową, zdając sobie sprawę, że w takim tempie nie dojdą do zamku nawet na święta.
 – Granger, może cię zaniosę? – Palnął to, nie analizując sobie tego w głowie. Dziewczyna przystanęła i odwróciła do niego głowę. Jej spojrzenie przeraziło go. Było pełne nieufności, smutku, żalu i strachu. Pokręciła powoli głową, zamykając oczy i krzywiąc się z bólu. Draco poczuł coś dziwnego, gdzieś w okolicy miejsca, gdzie powinno znajdować się serce. Pierwszy raz doznał takiego dziwnego uczucia. Czy to było współczucie? Nie, przecież to nie możliwe, on taki nie jest. Nie umie współczuć nikomu, a już na pewno nie szlamie. Cokolwiek się stało, jego to nie powinno obchodzić. Odstawi ją do zamku, a później zapomni o tym incydencie raz, na zawsze.
 – Poradzę sobie – z tego dziwnego zawieszenia wyrwał go głos Granger, która znowu ruszyła na przód. Malfoy wiedząc, że nie wygra, odpuścił. Niech idzie sama, skoro jest aż tak uparta. Ruszył za nią, pogrążając się znowu we własnych myślach, jednak co jakiś czas zerkał na dziewczynę, obserwując czy przypadkiem nie potrzebuje pomocy. Malfoy uśmiechnął się do siebie kpiąco i pokręcił głową. Dawno nie miał takiego chaosu w głowie, jak teraz.
     Pomyślał, że w tej chwili jest chyba jedynym posiadaczem na ziemi, tylu sprzecznych myśli, które wiły się w jego umyśle jak węże.

***

           Ginny zapukała cicho do dormitorium Harrego. Miała nadzieję, że chłopak jeszcze nie śpi, ponieważ w tej chwili na prawdę go potrzebowała. Przyłożyła ucho do zimnych, drewnianych drzwi i próbowała wychwycić jakiś dźwięk, który mógłby sygnalizować, że Harry ją usłyszał, jednak nic takiego nie nastąpiło. Rozzłoszczona zapukała jeszcze raz, tym razem na tyle głośno, że w dormitorium zrobiło się zamieszanie. Chyba nawet któryś z chłopaków spadł z łóżka, a po odgłosach dało się słychać, że to Neville. W końcu drzwi się otworzyły i Ginny wpadła wprost na Harrego.
 – Ginny? Co się stało? – Harry zaczął wkładać swoje okulary, żeby móc cokolwiek zobaczyć.
 – Harry, Hermiona jeszcze nie wróciła... zaczynam się poważnie martwić – Ginny miała w oczach panikę. Zarówno ona jak i Harry wiedzieli już, że coś musiało się stać. Hermiona była znana z tego, że była osobą odpowiedzialną. Jeszcze nigdy nie było takiej sytuacji, w której dziewczyna znika, i nie dają znaku życia.
 – Chodź – Harry zamknął za sobą drzwi do dormitorium i wziął Ginny za rękę – poszukajmy jej.
 – Ale gdzie? Przecież my nawet nie wiemy gdzie ona mogła pójść.
 – Trudno, trzeba w takim razie sprawdzić wszystkie pomieszczenia. Nie mamy innego wyjścia Ginny. – Żadne z nich nie chciało mówić tego na głos, ale oboje mieli przeczucie, że za tajemniczym zniknięciem Gryffonki, może stać Ron.

***

           – Na pewno nie chcesz, żebym Ci pomógł? – Szli do zamku dobre pół godziny. Hermiona nie pozwoliła się dotknąć, za to co jakiś czas musiała stanąć i złapać oddech. Była wykończona. W jej głowie było pełno różnych myśli. Myślała o tym, co powie Ginny i Harryemu, którzy na pewno ją szukają i o tym co powiedział jej Ron... że niebawem to powtórzą. Na samą myśl o tym, miała ochotę zwymiotować. Nie chciała go więcej widzieć na oczy, mogła z czystym sumieniem powiedzieć, że po prostu się go bała i brzydziła. Był dla niej nikim. Tylko najgorszym problem było to, że teraz to on rządził całym jej życiem. Przetrzymywał jej rodziców, których Hermiona nie widziała już od tygodni, i o których nie miała tak na prawdę żadnych wiadomości. Nie wiedziała gdzie są, i czy w ogóle żyją.      Nie chciała do siebie dopuścić myśli o tym, że mogłoby być inaczej. Oni po prostu muszą żyć. A ona, prędzej czy później dowie się, gdzie Ron ich trzyma, i uwolni ich, nie zależnie od tego, jakie katusze zgotuje jej po drodze Ron. Musi być silna, dla rodziców. Tylko dla nich, bo są dla niej całym światem.
     – Poradzę sobie, mówiłam Ci już – Warknęła na ślizgona, nawet na niego nie patrząc. Znowu ruszyła przed siebie, nie zważając na ból, który stawał się coraz bardziej nie do zniesienia. Teraz jej celem było jak najszybsze dostanie się do Hogwartu, wyjaśnienie wszystkiego przyjaciołom, a później zacznie obmyślać plan, który pozwoli jej uratować rodziców. Szła coraz szybciej, zdając sobie w końcu sprawę z tego, że coś jest nie tak. Znowu zaczynało jej się robić słabo. Zanim zdołała jakoś temu zapobiec, runęła na zimną ziemię.
    Jedyne co jeszcze zdążyła usłyszeć to krzyk Malfoya.

***

         – Sprawdziłam całe siódme piętro, nigdzie jej nie ma – Ginny zaczynała panikować. Razem z Harrym przeszukali już połowę zamku, ale po Hermionie nie było ani śladu.
 – Spokojnie. Nie mogła przecież się rozpłynąć. Na pewno gdzieś musi być, ale nie na piątym i szóstym piętrze. Tam też jej nie ma. – Harry pokręcił z rezygnacją głową. Wiedział, ze Hermiona jest zbyt odpowiedzialną osobą, że zniknąć sobie od tak.
 – W takim razie chodźmy na następne piętra. Gdzieś ją znajdziemy – Ginny była na prawdę zdeterminowana. Wiedziała, że nie zaśnie do póki jej przyjaciółka się nie znajdzie. Pogratulowała sobie w duchu, że wpadła na pomysł, by wziaść pelerynę niewidkę. Gdyby jakiś nauczyciel, bądź co gorsza Filch ich nakrył, mieliby spore kłopoty.
        Okazało się, że na żadnym piętrze, na którym byli, po Hermionie nie było śladu. Właśnie schodzili na sam dół kiedy główne wejście do zamku otworzyło się i ich oczom ukazał się makabryczny widok. Draco Malfoy niósł na rękach nieprzytomną Hermionę. Dziewczyna była cała mokra i brudna. Ginny zatrzymała się w połowie schodów, natomiast Harry znalazł się przy ślizgonie w mgnieniu oka.
      – Coś Ty jej zrobił, Malfoy ?!– Potter ryknął na tyle głośno, że Ginny bała się, czy przypadkiem ktoś tego nie usłyszał.
 – Ja? Zwariowałeś Potter?! Dzięki mnie, ona w ogóle jeszcze żyje! – Malfoy był na prawdę wściekły. Nie dość, że targał Granger połowę drogi, to jeszcze na powitanie wpada na wściekłego Pottera. Harry spojrzał na Hermionę, która wyglądała jakby smacznie spała, w ramionach ślizgona. Delikatnie odebrał ją od Malfoya.
  – Już swoje zrobiłeś. Znikaj mi z oczu, paskudna wydro – Harry przeraził swoim spojrzeniem Malfoya. W jego oczach można było dojrzeć rządze mordu.
 – O nie Potter, nie pozbędziesz się mnie tak łatwo. Trzeba ją natychmiast zanieść do skrzydła szpitalnego. Myślę, że może być chora.
 – Jasne, że jest chora, ty kretynie. W końcu doskonale wiesz, co jej zrobiłeś! – Gdyby Harry nie trzymał w swoich ramionach przyjaciółki, na pewno wyciągnąłby teraz różdżkę i trafiłby w Malfoya jakimś porządnym zaklęciem.
 – Harry, nie czas na kłótnie – do chłopaków podeszła przerażona widokiem przyjaciółki, Ginny. W jednej ręce trzymała pelerynę niewidkę, a drugą zaczęła głaskać Hermionę po włosach – Trzeba zabrać Hermionę do Pani Pomfrey. Ona się nią zajmie. – Harry tylko kiwną głową, wciąż patrząc na Malfoya, który również nie miał zamiaru odpuścić. To on znalazł i przyniósł Granger do zamku i żaden Potter nie wmówi mu czegoś innego.
 – Idę z wami – Powiedział głosem nieznoszącym sprzeciwu.
 – Chyba zwariowałeś. Wracaj do swojego pokoju. Nie jesteś nam potrzebny!
 – Harry – Ginny odezwała się ostrożnie – Myślę, że Malfoy powinien iść z nami. Tylko on wie gdzie była Hermiona i co się stało.
 – Słyszysz Potter, twój rudy lis dobrze mówi – Draco posłał im jeden ze swoich kpiących uśmieszków.
 – Nie mów tak o niej, Malfoy, ostrzegam Cię – Powiedział Harry, przez zaciśnięte zęby.
 – Spokojnie, Harry. Musimy się pośpieszyć. To nie miejsce i nie czas na wasze głupie kłótnie – Ginny jako jedyna rozsądna osoba w tym gronie, przepuściła Harrego, który nadal trzymał w ramionach nieprzytomną Hermionę, i ruszyli szybkim krokiem do skrzydła szpitalnego.

***

           Poppy Pomfrey właśnie kładła się do swojego ciepłego i przytulnego łóżka, gdy nagle do drzwi szpitala ktoś mocno zapukał. Pokręciła tylko głową, myśląc, że to kolejny pierwszoroczny, który najadł się jakiegoś nowego wynalazku od Weasleyów. Nałożyła na siebie stary szlafrok i ruszyła do drzwi.
 – Co tym razem... – Kiedy zobaczyła, że przed nią stoi Ginny Weasley, Draco Malfoy i Harry Potter, wiedziała już że to nie wróży nic dobrego. Nabrała głośno powietrza, kiedy zobaczyła, że Potter trzyma w ramionach Hermionę Granger – Na Merlina! Co się stało? – Pielęgniarka przepuściła ich w drzwiach. Harry położył Hermionę na pierwszym łóżku, i odsunął by zrobić miejsce pielęgniarce.
  – No, Malfoy. Podobno ją "uratowałeś", więc może powiesz co się wydarzyło? – W głośnie Harrego dało się wyczuć sarkazm. Ginny i Pani Pomfrey spiorunowały go wzrokiem.
 – Nie wiem za dużo – Przyznał Malfoy, drapiąc się po głowie – Znalazłem ją pod Świńskim Łbem. Chciałem ją zaprowadzić do zamku, ale nie pozwoliła się dotknąć.
 – Jak to, nie pozwoliła się dotknąć? – Spytałam Pani Pomfrey.
 – No po prostu. Wrzeszczała, że sama sobie poradzi, i że sama da radę dojść do Hogwartu. I faktycznie, przez pół drogi szła. Ale później po prostu straciła przytomność, więc wziąłem ją na ręce i przyniosłem. W drzwiach natknąłem się na tą dwójkę – tu spojrzał wymownie na Harrego i Ginny – i znaleźliśmy się tutaj.
 – A co Ty robiłeś w Hogsmeade? – Ginny coś się nie zgadzało.
 – Ja? Też byłem w Hogsmeade, tyle że kilka godzin wcześniej. Wróciłem tam jednak, bo zapomniałem portfela. – Draco modlił się w duchu, by mu uwierzyli w to kłamstwo. Sam się zastanawiał dlaczego nie powiedział prawdy.
  – Dosyć już. Dziękuję Wam za pomoc, ale teraz musicie już iść. Muszę dokładnie zbagadać Pannę Granger i ocenić, co tak na prawdę się wydarzyło – Poppy Pomfrey ruchem ręki wyprosiła całe towarzystwo ze skrzydła szpitalnego. Nikt z zebranych nie był z tego zadowolony. Ginny łkając przytuliła się do Harrego, pozwalając by ten ją poprowadził. Malfoy natomiast wsadził ręce do kieszeni, wzruszył ramionami i wyszedł za Potterem i Granger. Chłopak umiał świetnie udawać obojętność. W głębi duszy jednak, był przerażony.

***

          Pielęgniarka szkolna, ułożyła Hermionę w wygodniejszej pozycji, niż zostawił ją Harry, a następnie poszła po jeden z jej eliksirów, który miał na celu złagodzenie bólu, na który dziewczyna, po przebudzeniu na pewno będzie się uskarżać. Po upewnieniu się, że dziewczyna jest nie przytomna ale oddycha, pielęgniarka zaczęła rozpinać jej kurtkę. Kobieta nabrała głęboko powietrza, kiedy zobaczyła, że cały sweter dziewczyny jest poszarpany. Bała się, że mogło jej się przytrafić to, o czym pomyślała już wcześniej, kiedy to młody Malfoy powiedział, że dziewczyna nie pozwoliła się dotknąć.
      Zagłuszając jednak te domysły, pielęgniarka kontynuowała rozbieranie Hermiony, by zobaczyć, czy na jej ciele znajdują się jakieś urazy. Kiedy ściągła dziewczynie spodnie, jej oczom ukazał się jeszcze gorszy widok niż przepuszczała. Hermiona Granger miała mnóstwo siniaków w okolicach miejsc intymnych. Teraz pielęgniarce wszystko zaczęło układać się w głowie.
  – Dziewczyno... kto Ci to zrobił? – Wyszeptała cicho, i spojrzała na nieprzytomną Hermionę oczami pełnymi łez.

8 komentarzy:

  1. Bardzo spodobał mi się ten rozdział.. jednak myślę, że mogłabyś zwrócić trochę więcej uwagi na opisywanie uczuć bohaterów. Wyłapałam jeszcze kilka błędów, jednak nie rażą one w oczki, więc podawanie ich raczej nie ma sensu. Podjęłaś się pisania o bardzo trudnej tematyce- groźby oraz sceny gwałtu, a z drugiej strony ciągle czasy szkolne. Podoba mi się :) Pisz dalej, z chęcią wrócę do tego dramione.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję! Nawet nie wiesz ile twój komentarz sprawił mi przyjemności :) Co do błędów, bardzo możliwe, że jest ich całkiem sporo, za co bardzo przepraszam. Postaram się poprawić :) Pozdrawiam, Marysia

      Usuń
  2. Czy w kolejnych rozdziałach Draco dowie się co przydarzyło się Hermionie? Mam nadzieję, że planujesz jeszcze kilka takich momentów jak ostatnie spotkanie z Ronem... Nadają one opowiadaniu niepowtarzalny charakter :D
    Karolina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę :) Zarówno Draco, jak i reszta bohaterów na pewno dowiedzą się o wszystkim co spotkało Hermionę. Ale czy to będzie już w kolejnym rozdziale? Trudno powiedzieć :P Pozdrawiam, Marysia

      Usuń
  3. Zastanawiam się jak Hermiona poradzi sobiez tragedią która ją spotkała, bo gwałt jest właśnie taką syruacją. Czy będzie wstanie się po tym otrząsnąć? Czy straci zupełnie zaufanie do ludzi? Czy bliscy ją wesprą? I jak w tym wszystkim odnajdzie się Draco? Jak zareaguje gdy dowie się co spotkało gryfonke? Mam tyle pytań na które mam nadzieję szybko odpowiesz po dodaniu kolejnego tak poruszającego rozdziału. Czekam niecierpliwie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem, że rozdział się podobał? :) Nie martw się, gwarantuję, że kolejne rozdziały na pewno odpowiedzą na twoje pytania :)
      Pozdrawiam,
      Marysia

      Usuń
  4. Rozdział świetny.
    Czy Hermiona nadal będzię ukrywać to co robi jej Ron?Jakim cudem Molly ukrywa Rona po tym co on zrobił Hermionie?
    Mam tyle pytań ,ale to dowodzi tylko ,jak twoja histora dramione mnie wciągnęła.
    Tak trzymaj:)
    Uściski,
    H
    (Hania)

    OdpowiedzUsuń
  5. Opowiadanie super,bardzo mi się podoba jednak nie które zdania nie mają poprostu sensu lub są źle napisane ale rozumiem bo każdy popełnia błedy :)Pozdro

    OdpowiedzUsuń