niedziela, 14 lutego 2016

Spotkanie

ROZDZIAŁ 13

Witam, Was wszystkich. Dodaję kolejny rozdział. Szczerze mówiąc, nie podoba mi się, ale może Wam akurat przypadnie do gustu! A z okazji walentynek, życzę Wam wszystkiego najlepszego! Dużo, dużo miłości!!! ❤ ❤ ❤
A przy okazji, jeśli już tutaj jesteście, zostawcie komentarz! To motywuje ❤
Marysia
______________________________________________________________________________

             Nadawca nawet nie musiał się podpisywać. Hermionie zrobiło się słabo. Po co on chciał się z nią spotkać? Co chciał jej zrobić? Najgorsze było to, że dziewczyna musi tam iść, ze względu na rodziców. Musi zrobić wszystko, czegokolwiek Ron zażąda, jeśli chce jeszcze kiedykolwiek zobaczyć mamę i tatę.
  – Cześć Szlamo! – Hermiona podskoczyła, na dźwięk tych słów. Drążcymi rękami schowała kartkę pomiędzy strony podręcznika, i podniosła wzrok. Jej oczy natrafiły na stalowe tęczówki ślizgona, i dziewczynie na ułamek sekundy przestało bić serce.
  – Witaj, Malfoy – Hermionę bardzo zabolało to w jaki sposób chłopak ją traktował. Chociaż powinna być do tego przyzwyczajona, w tym roku jakoś nie potrafiła się nie przejmować.
  – Dostałaś jakiś list miłosny od skrzata, że tak szybko go schowałaś? – Malfoy chociaż wredny, doskonale widział, że zanim przyszedł dziewczyna trzymała małą karteczkę w dłoniach.
  – Tak, to był właśnie list od skrzata. Nie twój biznes, Malfoy – Hermiona próbowała udawać, że list nie był niczym ważnym. Nie chciała, żeby ślizgon zauważył jej podenerwowanie, bo to do niczego by nie prowadziło.
  – Nie bądź taka, pochwal się liścikiem – Malfoy bezczelnie chciał sięgnąć do podręcznika dziewczyny, i zobaczyć co tam ciekawego miała, żeby móc się z niej ponabijać. Na szczęście do sali wkroczyła Profesor McGonagall i rozpoczęła się lekcja, co uratowało dziewczynę.

❤❤❤

        Reszta dnia upłynęła Hermionie na siedzeniu w swoim dormitorium i płakaniu. Obiecała sobie, że będzie silna, i nie pozwoli Ronowi na zrujnowaniu jej życia, ale już sobie z tym nie radziła.      Martwiła się tym, że musi iść do Zakazanego Lasu sama, a co gorsza, nikt nie mógł się o tym dowiedzieć. Hermiona zdawała sobie sprawę, że Ron jest zdolny do morderstwa. Dziewczyna musiała wymyślić jak dostać się do lasu, bez zarobienia szlabanu. Jedynym sposobem była peleryna niewidka Harrego...

❤❤❤

             Ginny siedziała Harremu na kolanach i czytała książkę, podczas gdy jej chłopak gapił się bez sensu w ogień trzaskający w kominku. Harry Potter, w swoim życiu przeżył na prawdę wiele. Ocalił  Kamień Filozoficzny, zabił Bazyliszka, ocalił Syriusza od Azkabanu, wygrał Turniej Trójmagiczny, wdarł się do Ministerstwa Magii, chociaż wydawało się to nie możliwe, widział śmierć Dumbledore'a, aż w końcu stanął do wali z Voldemortem i jego Horkruksami. Przez te wszystkie lata Hermiona i Ron byli przy nim. Nigdy go nie zawiedli, ufał im i kochał ich bezgranicznie, dlatego dla chłopaka jeszcze ciężej było się pogodzić ze zdradą Rona. Weasley był ostatnią osobą, którą Harry mógłby kiedykolwiek o coś podejrzewać, a jednak...
  – Hej Harry, Ginny – Hermiona usiadła obok nich. Przyjaciel przyjżał jej się dokładnie, i zauważył, że dziewczyna musiała płakać. Harry jednak, zrzucił to na wydarzenia ostatnich dni. Nie podejrzewał, że znowu mogło się coś stać.
  – Jak się masz? – Ginny zeszła z kolan Harrego i usiadła obok przyjaciółki.
  – W porządku, na prawdę – Brązowooka nie wyglądała na osobę która czuje się w porządku ale przyjaciele nie chcieli jej denerwować – Harry, mam do Ciebie prośbę. Chciałabym iść dzisiaj wieczorem do biblioteki i trochę poczytać, ale potrzebna mi do tego twoja peleryna. Nie chciałabym zarobić szlabanu, jeszcze tego by brakowało – Hermiona spróbowała się uśmiechnąć. Harry przez chwilę intensywnie się jej przyglądał, ale chyba nic nie dostrzegł podejrzanego, bo uśmiechnął się do niej i skinął głową.
   – Jane, zaraz Ci ją przyniosę, jest w moim kufrze. – Chłopak pobiegł na górę, a dziewczyny zostały same.
    – Mam nadzieję, że na prawdę chcesz iść tylko do biblioteki – Ginny spojrzała na przyjaciółkę, lecz z twarzy Hermiony nie udało się nic odczytać – była jak posąg.
  – Mówiłam już, że chciałabym poczytać. To chyba nie jest zbrodnia?
  – Ależ, nie oczywiście. Ja tylko chciałam się upewnić...
  – Dziękuję, Ginny. Doceniam to co dla mnie robicie, ale nie musisz się już tak o mnie martwić. – Hermiona starała się być silną, i modliła się by głos jej nie zadrżał. Musiała uspokoić przyjaciół, by przypadkiem nie przyszło im do głowy, że pójdą z nią.
  – Proszę – Harry wrócił z materiałem przelewającym mu się przez ręce i podał go Hermionie.  Dziewczyna podziękowała i wróciła do swojego dormitorium, by się przygotować.

❤❤❤

           Dwadzieścia minut przed godziną dwudziesta, Hermiona nałożyła na siebie pelerynę, upewniła się, że jej różdżka jest bezpieczna w kieszeni i wyszła z dormitorium. Serce biło jej jak oszalałe. Szła powoli i ostrożnie, pilnując, żeby żadna część jej ciała nie wyszła spod peleryny.    Nawet nie wiedziała kiedy znalazła się już w na skraju lasu. Wszędzie było ciemno, jedynie w oddali widać było chatkę Hagrida i malutki jasny punkcik,  który mógł być oknem. Dziewczyna pomyślała o tych wszystkich momentach, w których nie wiedząc co mają robić, przychodzili do gajowego, i prosili o radę. Uśmiechnęła się na wspomnienie jego okropnych ciasteczek, które cała trójka jadła, tylko po to by Hagridowi nie było przykro. Stała tak chwilę, aż w końcu doszła do wniosku, że musi ruszyć na przód, i zmierzyć się z tym co nieuniknione. Odetchnęła głęboko i ściągała pelerynę, którą obwiązała sobie biodra, tak by jej nie zgubić. Dotarło do niej, że nie ma pojęcia, w którym dokładnie miejscu ma się spotkać z Ronem, ale długo się nad tym nie zastanawiała, ponieważ tuż za nią usłyszała trzask łamanej gałęzi. Odwróciła się szybko i zobaczyła twarz Rona. Chłopak wyglądał strasznie... miał potargane spodnie i bluzę, był cały brudny, a jego rude włosy już nie były tak lśniące jak kiedyś. Teraz były brudne, i w nieładzie. Serce Hermiony biło jak oszalałe, miała wrażenie, że chłopak je słyszy. Strach kompletnie ją sparaliżował, do tego stopnia, że zapomniała jak się chodzi. Patrzyła jak chłopak wolno idzie w jej stronę, patrząc jej głęboko w oczy.
  – Czy ktoś wie o naszym spotkaniu? – Jego głos był cichy ale bardzo spokojny, nawet za bardzo.
  – Nie, nikt nie wie – Jej strach był tak duży, że dziewczyna bała się, że Ron to wyczuje i wykorzysta. Ten jednak patrzył na nią nadal.
  – Grzeczna dziewczynka. Chciałem się spotkać, bo musimy przedyskutować parę spraw. Chyba jesteś na tyle mądra, że wiesz o co chodzi? – Spojrzał na nią, czekając na odpowiedź. Ta jednak tylko kiwnęła głową – Dobrze, a więc... do czego by tu zacząć?
  – Wypuść moich rodziców! – Hermiona wiedziała, że za chwilę pożałuje tego, że ośmieliła się mu przerwać. W tej chwili jednak, o to nie dbała. Chłopak spojrzał na nią, swoimi obłąkanymi oczami i wybuchnął śmiechem. Śmiał się tak głośno, że Hermiona była pewna tego, że ktoś ich usłyszy.
  – Mam wypuścić twoich rodziców? Po tym co mi zrobiłaś? Po tym jak zdradziłaś mnie z tą fretką Malfoyem, i jak wypaplałaś wszystko tej starej wiedźmie? – Ron przestał panować nad swoimi emocjami. Podszedł do Hermiony i uderzył ją w policzek. Dziewczyna zachwiała się, ale nie przewróciła. Poczuła ciepło rozlewające się po twarzy, i łzy które zaczęły płynąć nie wiadomo kiedy   – Czy ty na prawdę jesteś taka głupia, i myślisz, że ja przyszedłem Cię przepraszać i powiedzieć ci, że uwolnię twoich mugolskich rodziców?
  – To po co mnie tutaj ściągnąłeś? Czego w takim razie ode mnie chcesz, Ron?!
  – Miłości, ty głupia szlamo! Twojej miłości! – Stała i patrzyła na niego, jak na obcą osobę. Przez miesiące torturował ją psychicznie i fizycznie, uwięził jej rodziców, a teraz oczekuje, że dziewczyna wyzna mu miłość? Tego było za wiele.
  – Czy ty słyszysz co mówisz? Mam Ci powiedzieć, że Cię kocham?
  – Tak, tego właśnie oczekuję. I myślę, że mi to powiesz, a wiesz dlaczego? – Podszedł i złapał ją za włosy tak mocno, że dziewczyna pisnęła i odgięła głowę do tyłu – Wiesz dlaczego? Bo za bardzo zależy ci na twoich rodzicach, prawda? – Szarpnął jej włosy jeszcze mocniej, tak by zmusić dziewczynę do zgodzenia się z nim. Nie musiał długo czekać. Hermiona cała zapłakana i przerażona, lekko pokiwała głową. – Tak właśnie myślałem. Dlatego teraz bardzo uważnie mnie posłuchaj, ty głupia suko. Jutro idziemy na randkę do Hogsmeade. Masz być punktualnie o piętnastej pod Wrzeszczącą Chatą. Zrozumiałaś?
  – Tak, tak zrozumiałam – Dziewczyna powiedziała to tak cicho, że bała się, że Ron jej nie usłyszy i będzie musiała powtórzyć to jeszcze raz. Poczuła jak chłopak zwalnia uścisk i puszcza jej włosy. Chciała się od niego odsunąć, ale zrobiła to na tyle nie fortunnie, że potknęła się o gałąź i upadła. Usłyszała jeszcze tylko śmiech Rona, a później poczuła mocne kopnięcie w brzuch.
  – Do zobaczenia – Ron nachylił się nad nią i pocałował w policzek, a później już go nie było.                   Hermiona długo leżała w lesie i próbowała się pozbierać. Brzuch bolał ją niemiłosiernie, bała się, że Ron mógł jej też uszkodzić żebra, bo nie mogła oddychać. Po kilku próbach, wyciągnęła różdżkę i wyszeptała kilka zaklęć, tak by móc stanąć na nogi i dojść do zamku. Przez łzy nie widziała kompletnie nic. Płakała i szlochała głośno, nie dbając już o to czy ktoś ją usłyszy. Powoli się podniosła i zarzuciła na siebie pelerynę. Po spotkaniu z Ronem wiedziała jedno, że jej rodzice przeżyją jeśli ona będzie uległa wobec Rona.
        Potykając się, i przewracając, w końcu doszła do zamku, i skierowała się w stronę Pokoju Gryffonów. Po wejściu do wieży, musiała koniecznie iść wziąć kąpiel, ponieważ była cała w błocie i trawie. Nie mogła się tak pokazać Ginny, bo przyjaciółka od razu odkryłaby prawdę, a do tego Hermiona nie mogła dopuścić. Najciszej jak umiała, weszła do dormitorium i schowała się w łazience. Leżała w wannie na tyle długo, że woda całkowicie wystygła. W końcu dziewczyna wstała, i wycierając ostatnie łzy wyszła z łazienki i położyła się do spania, wiedząc, że i tak przez całą noc, nie zmruży oka.

❤❤❤

       – To jest jakaś kpina! Nigdzie nie idę! – Malfoy siedział w Wielkiej Sali i jadł kurczaka. Na przeciwko niego siedział Zabini i dławił się ze śmiechu. Odkąd wstali, nie było innego tematu, oprócz dzisiejszej randki Malfoya i Pansy.
  – Słuchaj Smoku, a może nie będzie aż tak źle? Może Mopsica okaże się miłą, ciepła, uroczą i mądrą dziewczyną?
  – Czy Ty słyszysz co mówisz? Ja z nią zwariuje? Nie wytrzymam z nią pięciu minut a co dopiero kilku godzin, które na pewno będę musiał z nią przesiedzieć! – Draco był wściekły, a Zabini wcale nie poprawiał mu humoru.
  – Nie oceniaj ludzi po pozorach. Zobaczysz Dracusiu, będzie miło – Blondyn nie wytrzymał i kopnął przyjaciela pod stołem, aż w końcu Blasie zajął się swoim obiadem z nadąsaną miną.

❤❤❤

             Hermiona bawiła się jedzeniem na swoim talerzu. Nie miała ochoty jeść, właściwie nie miała ochoty na nic. Nie spała całą noc, a kiedy w końcu wstała wszystko ją bolało. Żeby przyjaciele niczego nie zauważyli, chodziła bardzo powoli, bo tylko wtedy ból był na tyle znośny, że nie musiała się krzywić.
  – Jakie masz plany na dzisiaj? – Ginny wyrwała ją z zamyślenia. Rudowłosa obserwowała przyjaciółkę od rana i to co widziała, wcale jej się nie podobało.
  – Och, myślałam, że przejdę się na dłuższy spacer. Chciałabym trochę pomyśleć i pooddychać świeżym powietrzem. A Wy?
  – Ja mam strasznie dużo zadań, więc pewnie cały dzień będę się uczyć, a Harry ma trening, więc on też będzie zajęty cały dzień – Hermiona wiedziała, że przyjaciółka da jej właśnie taką odpowiedź, dlatego nie bała się, że ktoś może ją śledzić. Nie wiedziała tylko, że pewien ślizgon, też wybiera się do wioski.

❤❤❤
 
       – No chodź już, Dracusiu! – Pansy od dziesięciu minut stała pod drzwiami do dormitorium Zabiniego i Malfoya i stukała w drzwi. – Przecież obiecałeś! – Drzwi się otwarły i wyszedł z nich Malfoy, a właściwie został wypchnięty przez Zabiniego.
  – Dobra Pansy, to chodź. Miejmy to już za sobą – Parkinson udawała, że nie słyszy tego ostatniego zdania. Podeszła do Malfoya i rzuciła mu się na szyję, chłopak stanął jak sparaliżowany. Po pierwsze nie lubił kiedy ktoś go przytulał, uważał, że to mało męskie, a po drugie brzydził się Pansy, która wyglądała jak panienka lekkich obyczajów.
  – Chodź już – Malfoy wyminął ją i skierował się w stronę wyjścia z pokoju Ślizgonów, a Pansy poczłapała za nim, nucąc radośnie jakąś melodię.

❤❤❤

         Hermiona była punktualnie o wyznaczonej porze, przy Wrzeszczącej Chacie. Czuła, że z nerwów zaraz się przewróci, więc podeszła i usiadła na ławce, którą ktoś musiał niedawno tutaj postawić, bo wyglądała na nową. Dziewczyna nie miała pojęcia, jak ma się zachować przy Ronie. Nie wiedziała co ma mówić, i co robić. Najbardziej jednak zastanawiała się nad tym, jak chłopak nie boi się wejść do wioski. Przecież każdy może go rozpoznać, tym bardziej, że w wiosce może się kręcić dużo uczniów.
  – Długo czekasz? – Podszedł do niej chłopak, którego pierwszy raz widziała na oczy. Wysoki, postawny, miał brązowe oczy i czarne włosy. Był na pewno starszy od niej. Widziała go pierwszy raz w życiu.
  – Eliksir Wielosokowy – nie była w stanie nic więcej powiedzieć. Szczerze mówiąc, dziewczyna się tego nie spodziewała. Ron wszystko sobie zaplanował.
  – Nie patrz tak na mnie. Nie jestem w swoim ciele, więc nie masz prawa tak na mnie patrzeć, bo automatycznie jestem zazdrosny, o tego kolesia, któremu ukradłem kilka włosków. Chyba będę musiał go zabić, po naszym spotkaniu, bo za bardzo przypadł Ci do gustu. – Hermiona nie mogła uwierzyć w to co słyszy. Ron zdawał się być oszalały z miłości do niej. Widać było, że zabije każdego, kto stanie na jego drodze.
  – Wstań i chodź za mną. Idziemy na prawdziwą randkę księżniczko. Zobaczysz spodoba Ci się – Wyciągnął do niej dłoń, a ta nie mając innego wyjścia, chwyciła ją z odrazą i poszła za nim. Była pełna obaw.

❤❤❤

    – A wtedy, Lisa powiedziała, że te włosy są doczepiane! – Draco siedział w kawiarni pani Puddifoot od czterdziestu minut i słuchał kolejnej, jakiejś niezwykłej opowieści. Miał już tego serdecznie dość. Nie dość, że dziewczyna wybrała miejsce, do którego przychodzą same zakochane pary, to mówiła takie brednie, że blondynowi robiło się słabo. Cieszył się jedynie, że siedzi na przeciwko okna, więc przez większą część czasu, po prostu obserwował ludzi, którzy chodzili po uliczce.
  – Draco! Ty mnie w ogóle nie słuchasz – Pansy spojrzała na niego surowym wzrokiem.
  – Słucham, słucham. Sztuczne włosy – wymamrotał.
  – Nie sztuczne tylko do-cze-pia-ne, doczepiane, Draco! – Pansy wyglądała na rozgniewaną, ale szybko jej przeszło – Widzę, że nie wiesz na czym polega różnica, więc ja Ci opowiem.
  – Jasne, jasne. Zamieniam się w słuch – Chłopak wiedział, że ta opowieść będzie jeszcze dłuższa od poprzedniej, dlatego znowu wrócił do spoglądania za okno. W pewnej chwili, zauważył coś bardzo dziwnego. Po ulicy szła Granger, a obok niej dumnie kroczył jakiś wysoki, całkiem przystojny czarodziej.
     Facet trzymał gryfonkę w stalowym uścisku, i gdzieś ją prowadził, ale dziewczyna nie wyglądała na zadowoloną, wręcz przeciwnie. Malfoy zastanawiał się co to może znaczyć, tym bardziej, że chłopak był na prawdę przystojny, i pasował do dziewczyny. W pewnym momencie Granger przekręciła głowę tak, że jej oczy i oczy Malfoya spotkały się. Arystokrata jedyne co zdążył zauważyć to strach.
      Zanim zdołał cokolwiek zrobić, Granger i tajemniczy nieznajomy teleportowali się.

5 komentarzy:

  1. Jak zwykle trzymasz w napięciu ;)
    Pozdrawiam i czekam na kolejny rozdział
    Karolina

    OdpowiedzUsuń
  2. O której godzinie pojawi się nowy rozdział? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pracuję nad nim :) powinien pojawić się około 20

      Usuń
  3. Świetny rozdział!
    Miałam rację,że nas zaskoczysz!
    Napięcie da się wyczuć przez cały rozdział.Jesteś genialną i bardzo twórczą pisarką.
    Lecę czytać dalej :).
    Pozdrawiam ,H

    OdpowiedzUsuń