sobota, 20 lutego 2016

Upokorzenie

ROZDZIAŁ 14

    Hej Kochani! Tadaaaaam! Jest nowy rozdział. Przyznam się szczerze, że sama do końca nie wiedziałam, że tak to się skończy. Osobiście jestem zadowolona z tego, co wyszło. Koniecznie dajcie znać, co Wy o tym myślicie!
   PS. Rozdział jest + 18 więc czytelnicy, którzy nie są pełnoletni czytają na własną odpowiedzialność.  
 Ściskam Was mocno,
  Marysia
______________________________________________________________________________

    – Gdzie my jesteśmy? – Hermiona stała w jakimś miasteczku, którego nigdy nie widziała. Robiło się coraz ciemniej, latarnie uliczne rzucały cień na jakiś park. Spojrzała w lewo i zobaczyła rzędy małych sklepików, po prawej stronie było dokładnie tak samo. Znak, który stał obok niej informował, że znajdują się na Sawyer's Hill. Hermiona wiedziała tylko, że jest to gdzieś w Londynie, ale nigdy wcześniej tu nie była. Spojrzała na Rona, który wrócił już do swojej prawdziwej postaci. Teraz stał i patrzył na nią, z pogardą w oczach.
 – Mówiłem Ci, że idziemy na prawdziwą randkę. Niestety, nie mogliśmy zostać w Hogsmeade... no wiesz, za dużo gapiów. A ja nie lubię jak ktoś na ciebie patrzy. Mogłaby się polać krew – Hermiona spojrzała na niego jak na szaleńca, którym niewątpliwie był.
 – Chcę wrócić spowrotem do Hogwartu – Powiedziała to bardzo cicho, ale na tyle głośno by jej towarzysz mógł ją usłyszeć. Bała się jednak krzyknąć bo wiedziała, że najprawdopodbniej skończyło by się to rękoczynem.
 – Spokojnie księżniczko – podszedł do niej i spróbował odgarnać kosmyk z jej twarzy, jednak dziewczyna odwróciła głowę – jeśli będziesz grzeczna, i nasze spotkanie przebiegnie tak jak to sobie zaplanowałem, to obiecuję, że wrócisz. Przecież wiesz, że ja zawsze dotrzymuje słowa. – Serce Hermiony waliło jak młotem. Zdawała sobie sprawę z tego, że faktycznie, to Ron dyktuje warunki, a ona niestety musi się zgadzać. Weasley doskonale wiedział, że dopóki życie rodziców Gryffonki jest zależne od niego, dziewczyna będzie tańczyła tak jak on tego chce.

***

    – Bardzo mi przykro, Dracusiu – Pansy szła razem z Malfoyem w stronę zamku, i pociągała nosem.
 – Niby o co?
 – Ignorowałeś mnie, przez całą naszą randkę... – spojrzała na niego, a w jej oczach zaszkliły się łzy. Nie tak to sobie wyobrażała.
 – Pansy, mówiłem Ci, że to nie jest żadna randka! Wbij to sobie w końcu do głowy! – Młodemu Malfoyowi kończyła się cierpliwość do tej dziewczyny. Sam nie wiedział na kogo jest bardziej wściekły. Na Zabiniego, który go w to wrobił, czy na siebie, że w ogóle wyraził zgodę na to całe spotkanie, które było kompletną katastrofą. W dodatku ta cała Granger, znowu nie dawała mu spokoju. Chłopak był pewny, że to co widział, miało związek z Weasleyem. Sam przed sobą, wstydził się przyznać, że naprawdę martwi się o Granger. Jedyne o czym teraz myślał, to to, by jak najszybciej dostać się do zamku i znaleźć Zabiniego. Miał nadzieję, że kumpel go uspokoi.
 – ... i zawsze tak jest! Nawet nie wiesz, jak się na Tobie zawiodłam! Czy Ty mnie w ogóle słuchasz?  – Gdzieś z oddali dobiegł go głos rozhisteryzowanej Mopsicy, która szła obok i cały czas o czymś gadała.
 – Wiesz co, Pansy? Mam Ciebie dosyć! Zrozum w końcu, że nigdy ze sobą nie będziemy! Byłem z tobą, na tej twojej randce, i jakoś nic nie zaiskrzyło. Więc daj mi już święty spokój! – Tak jak myślał, puściły mu nerwy. Zobaczył jak Pansy zanosi się płaczem i biegnie do zamku. Jakoś nie było mu przykro z tego powodu. Miał tylko nadzieję, że Mopsica obrazi sie na niego na wieki, i da mu spokój już na zawsze. Chłopak pokręcił głową z niedowierzaniem i sam skierował się szybko do zamku, by jak najszybciej spotkać się z Zabinim.

***

    – No witam, witam. Jak tam randa? – Zabini siedział w dormitorium, które dzielił z Malfoyem, i raczył się ulubioną Ognistą Whisky.
 – Nie denerwuj mnie, bardzo Cię proszę, i odłóż Ognistą, bo chyba mamy problem – Malfoy, usiadł na łóżku i ściągnął buty. Popatrzył na przyjaciela grobowym wzorkiem.
 – A cóż się znowu stało? Tylko nie mów, że zostanę wujkiem – Zabini głośno się zaśmiał, a Draco spojrzał na niego z politowaniem. Miał wielką ochotę mu przyłożyć.
 – Przestań błaznować. Nie zgadniesz kogo widziałem.
 – Granger – Malfoy musiał przyznać, że Blasie po alkoholu robił się niezwykle mądrym człowiekiem.
 – Ok, zgadłeś. A teraz zgadnij z kim.
 – Z Rudym – Blondyn, nie za bardzo wiedział, co może mu odpowiedzieć. Sam przeczuwał to samo, ale przecież facet, z którym Granger zniknęła, to nie był Weasley, chyba że...
 – Eliksir Wielosokowy – Tylko tyle zdołało przejść Malfoyowi przez gardło. Teraz wszystko stało się takie jasne. Granger była z Rudym, tylko że ten, wypił eliksir. Dlatego nikt go nie rozpoznał. Ale jeżeli tak, to teraz Granger jest nie wiadomo gdzie, z psychopatą.
 – Co z tym eliksirem? Tylko nie mów, że to trzeba go zrobić na zajęcia! – Zabini wyglądał jakby spadł z sufitu. Malfoy tylko pokręcił głową, żałując, że nie może porozmawiać teraz z kimś normalnym.

***
   
     – Zaczynam się martwić – Ginny siedziała w Wielkiej Sali i nakładała sobie sałatkę warzywną, którą miała zamiar zjeść na kolacje. Obok niej siedział Neville, który zachowywał się tak, jakby przez miesiąc nie był karmiony, a na przeciwko niej siedział Harry, który spojrzał na dziewczynę przenikliwym wzrokiem.
 – O co się martwisz?
 – Nie zauważyłeś, że Hermiony nie ma praktycznie cały dzień? Miała iść na spacer zaraz po obiedzie.
 – Nie panikuj, na pewno zaraz wróci. – Harry, chociaż martwił się o przyjaciółkę, wiedział, że ta na pewno jest gdzieś niedaleko.
 – Harry... a jeśli ona spotkała się z Ronem? – Imię brata, ledwo przeszło jej przez gardło. Wymawiając je, czuła się tak jakby wymawiała imię Voldemorta.
 – Ginny, bez przesady. Hermiona jest dorosłą osobą. Nie wpakowałaby się w coś takiego. Tym bardziej, nie po tym co Ron jej zrobił. – Chłopak próbował uspokoić swoją dziewczynę, ale sam też zaczął się niepokoić.
 – Obyś miał rację – Ginny już nie drążyła tego tematu. Widziała, że Harry nie chce o tym mówić, a ona nie nalegała. To co się stało, było bolesne dla wszystkich. Najgorsze jednak było to, że zaczęli z Harrym oddalać się od siebie. Ginny zastanawiała się, jak można to naprawić. Nie chciała się do tego przyznać, ale bała się, ,ze starci swojego Wybrańca.

***

     – Brawo! Teraz już rozumiesz o czym do Ciebie mówię? – Malfoy potrzebował piętnastu minut na to, by wytłumaczyć swojemu pijanemu koledze to, do czego niedawno doszedł. Zabini siedział i wpatrywał się z przerażeniem w oczach w Malfoya. Butelka Ognistej, leżała obok niego, w połowie jeszcze pełna, ale żadnen z nich nie miał już ochoty jej tknąć. Jeżeli Malfoy ma racje, to sprawa jest na prawdę poważna. Ślizgoni zastanawiali się, co robić.
 – Nie ma sensu jej szukać. Nie wiadomo gdzie ten świr ją zabrał. Tak na prawdę, mogą być wszędzie. Nawet w innym kraju.
 – No to w takim razie co proponujesz? – Draco nie miał już cierpliwości. Był na siebie potwornie zły, że dał się wmieszać w to całe bagno.  Nie wiedział dlatego los Gryffonki tak bardzo go obchodzi. Dawny Malfoy olał by to wszystko, najprawdopodobniej ciesząc się z nieszczęścia jakie przytrafiło się szlamie. Teraz jednak, jest zupełnie odwrotnie. Najgorsza była jednak ta bezradność, że nic nie wie.
 – Mamy dwa wyjścia. Albo poczekać, może Granger wróci, albo iść z tym do McGonagall – Zabini chociaż z większą ilością alkoholu we krwi, myślał trzeźwiej niż Malfoy.
 – Wiesz dobrze, że ta stara wiedźma mi nie uwierzy. Nie powiem jej przecież  "Hej Pani Profesor, widziałem jak Granger teleportowała się gdzieś razem z Weasleyem. Tylko, że to nie był prawdziwy Weasley. On wypił Eliksir Wielosokowy " – Malfoy spojrzał na Zabiniego z litością. Wiedział, że ma racje. Nie mógł iść do dyrektorki i sprzedać jej takiego tekstu. Nikt przy zdrowych zmysłach nie kupiłby czegoś takiego.
       – Dobra, masz rację. To jest marny pomysł. W takim razie, pozostaje nam tylko czekanie.
  – Świetnie, to sobie czekaj – blondyn wstał i wyszedł z dormitorium trzaskając drzwiami. Sam nie wiedział co robić, ale jedno było pewne, nie może siedzieć z założonymi rękami. Musi coś zrobić, tylko nie miał pojęcia co...

***

       – I jak? Podoba Ci się? – Siedzieli w parku, na kocu, który Ron wyciągnął z plecaka. Z uśmiechem wyjawił Hermionie tajemnicę, że użył na plecaku dokładnie tego samego zaklęcia, którego ona użyła na swojej torebce, kiedy szukali Horkruksów.
 – Eee... tak jest na prawdę bardzo ładnie. Przepraszam, Ron ale ja już na prawdę muszę wracać. Jeszcze chwila i nie wpuszczą mnie do zamku. – Ron spojrzał na nią groźnym wzrokiem. Jego wymarzona randka jeszcze się nie skończyła.
 – Nie mogę Cię jeszcze wypuścić. Nie zjedliśmy deseru – to mówiąc, znowu sięgnął do swojego plecaka i wyjął małe pudełeczko, w którym znajdowały się truskawki – wiem, że to mało oryginalne i takie... mugolskie, ale wiem, że je lubisz – Ron uśmiechnął się do dziewczyny, tak jak dawniej, jednak Hermiona nie dała się zwieźć. Wiedziała, że wystarczy jeden jej fałszywy ruch, a Ron znowu będzie katem.
 – To bardzo miło z twojej strony, dziękuję – wzięła jedną do ust, bojąc się, że może być zatruta, jednak truskawka okazała się zwykłym, pysznym owocem.
 – Cieszę się, że Ci smakuje
 – Ron, chciałabym porozmawiać o moich rodzicach – dziewczyna wstrzymała oddech. Bała się, że to może być za dużo. Jednak Ron wcale nie wydawał się być zły lub zaskoczony tym pytaniem. Wyglądał raczej na osobę, która czeka właśnie na to pytanie.
 – Już Ci mówiłem, kochanie. Nic im nie będzie, dopóki my będziemy razem, szczęśliwi.
  – A czy mógłbyś ich wypuścić? – zaryzykowała
– Są pod dobrą opieką. Mój przyjaciel się nimi dobrze zajmuje. Nie mogę ich teraz wypuścić, ponieważ wiadomo, że gdzieś by z tym poszli. A niestety na to, nie mogę sobie pozwolić. Musisz mi zaufać. – Pogładził ją po policzku. Dziewczyna drgęła ale nie odsunęła się. Wiedziała, że jeśli będzie się zachowywać tak jak teraz, Ron faktycznie nic nie zrobi jej rodzicom. Musiała zyskać jego pełne zaufanie, i dopiero wymyślić coś, by uwolnić rodziców. Na razie jednak, musiała udawać. Ron przysunął się do niej i pocałował ją lekko w usta, tak jakby w obawie, że dziewczyna ucieknie. Hermiona jednak nie ruszyła się nawet o milimetr. Było jej niedobrze, i bała się, że zaraz zwymiotuje, ale wiedziała, że musi udawać. Ron w tym czasie pocałował ją jeszcze raz, a później kolejny, delikatnie odchylając jej usta swoim językiem. Hermiona jęknęła w proteście, ale widocznie Ron tego nie zrozumiał. Całował ją coraz mocniej i mocniej, wtapiając ręce w jej gęste włosy. Hermiona chciała to przerwać, dochodząc do wniosku, że tyle musi mu wystarczyć, ale Ron trzymał ją tak mocno, że nie mogła się ruszyć. Wyciągnął swoją rękę z jej włosów, i powoli zaczął nią wędrować po szyi, zjeżdżając coraz niżej. Hermiona wiedząc co za chwilę może się stać, przytrzymała jego dłoń swoją, dając mu sygnał, żeby przestał.
  – Pomyśl o rodzicach, kochanie – Wyszeptał jej do ucha, i wyswobodził się z jej marnego uścisku, kontynuując swoją wędrówkę, po ciele dziewczyny. Cały czas całując jej usta, odpiął jej kurtkę, i uśmiechnął się, widząc, że dziewczyna ma na sobie sweterek zapinany na guziki. To go jeszcze bardziej podnieciło. Zaczął odpinać jej sweter powoli, aż w końcu jego oczom ukazał się czarny biustonosz i piękne piersi Hermiony. Spojrzał na nią, i zauważył, że dziewczyna płacze.
 – Proszę... – Wyszeptała, nie mając siły powiedzieć nic więcej. Czuła się taka upokożona.
 – Cii kochanie, to będzie szybkie, obiecuję – Po tych słowach, ściągnał szybko swoje spodnie, a także spodnie dziewczyny i wszedł w nią jednym szybkim pchnęciem. Po całym parku rozległ się rozdzierający serce, krzyk Hermiony, dla której to był pierwszy raz...

***

       – Tak wiem, że jest późno. Chciałbym tylko przejść się po błoniach. Nic więcej – Draco, od dziesięciu minut próbował przekonać Filcha, że chce wyjść z zamku tylko na chwilę.
 – Uczniom nie wolno wychodzić z zamku o tej porze, Malfoy! – Woźny ryknął tak głośno, że Malfoy był pewny, że ten obudził połowę zamku.
 – Zróbmy tak, Pan teraz pójdzie sobie gdzieś posprzątać, a ja wyjdę niezauważony. Jak wrócę, mogę dostać szlaban, zgoda? – Filch przyglądał mu się przez chwilę, analizując w głowie propozycję Malfoya
 – Uciekaj Fretko – Warknął w końcu, i zaczął wspinać się po schodach, mamrocząc coś o idiotach, do Pani Norris. Draco pokręcił głową, i wybiegł z zamku. Nie miał pojęcia co ma zamiar zrobić, ale wiedział, że nie może tak po prostu olać całej tej sprawy z Granger. Stał tak przez chwilę, nie bardzo wiedząc co robić, aż w końcu w głowie zaświtała mu pewna myśl. Nie zastanawiając się dłuże, puścił się biegiem w stronę Hogsmeade.

***

       – Byłaś na prawdę bardzo grzeczna, Hermionko – Hermiona siedziała skulona pod Gospodą pod Świńskim Łbem, cała obolała i zapłakana. Bolał ją niemiłosiernie każdy centymetr jej ciała. Nie mogła patrzeć na Rona ani na siebie. Brzydziła się nim – Mam nadzieję, że niebawem to powtórzymy? Napiszę do Ciebie, z datą naszego kolejnego spotkania – Nachylił się nad nią z zamiarem pocałowania jej w czoło, ale dziewczyna szybko przeczołgała się tak, by ten nie mógł jej dotknąć. Ron tylko zaśmiał się i z cichym pyknięciem aportował się.
          Hermiona chciała się skulić, ale nie dała rady. Chciała zapomnieć o tym co się wydarzyło. To co Ron jej zrobił, wcale nie było szybkie. Było długie i bolesne. Nienawidziała go za to i nienawidziła za to też siebie, że w ogóle się na to zgodziła. Mogła mu sie wyrwać, ucieć, ale tego nie zrobiła. Była za bardzo sparaliżowana strachem. Kwiląc cicho, położyła się na ziemi, z zmiarem zaśnięcia. Nie obchodziło ją to, że powinna wracać do zamku. Wiedziała, że albo Hogwart jest już zamknięty, a jeżeli nie, to na pewno spotka Filcha, który wlepi jej szlaban. Leżała tak przez dłużysz czas, patrząc w jeden punkt, kiedy usłyszała czyjeś kroki. Nie miała jednak siły zareagować. W tej chwili nie obchodziło jej zupełnie nic...
         – Granger? Co Ci się stało?! – Ten głos wybudził ją jednak z letargu, w którym się znajdowała.   Draco Malfoy, na pewno nie należał do osób, które chciała w tej chwili widzieć.

7 komentarzy:

  1. Dużo się dzieje w tym rozdziale.. Pierwsza randka z Ronem i na dodatek scena +18. Jeśli chodzi o samą scenę przemocy- myślę, że mogłaś ją trochę bardziej opisać. Pozwoliłoby to czytelnikom bardziej wczuć się w klimat. Mimo wszystko- uważam, że rozdział był bardzo ciekawy i nie mogę doczekać się kolejnego :)
    Pozdrawiam cieplutko.
    M.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za opinię :* Faktycznie, gdyby to była "randka" z normalnym facetem, to pewnie nigdy by do czegoś takiego nie opisała. Biorąc jednak pod uwagę to, jaki jest Ron, myślę, że to co opisałam, jest bardzo prawdopodobne.
      Pozdrawiam i ściskam mocno :*

      Usuń
  2. Draco dość szybko domyślił się z kim Miona poszła się spotkać. Trzeba przyznać, że szybko rozwijasz akcję.
    Karolina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To dobrze czy źle? :)

      Usuń
    2. Zależy ilu rozdziałowe będzie to opowiadanie :D

      Usuń
    3. Spokojnie :D jeszcze trochę to potrwa :P

      Usuń
  3. Ssczerze? Zatkało mnie.Rozdział zdecydowanie mocny.Bardzo współczuje Hermionie.Akcja zaczyna się rozkręcać dość szybko ,ale mam nadzieję ,że twoje opowiadanie potrwa długo ,poniewaź jak już wcześniej pisałam jest poprostu genialne.
    Uściski ,
    H

    OdpowiedzUsuń